Ostatni tydzień – jak już zapewne wiecie – spędziliśmy z P. na urlopie w Pradze. Sam wyjazd był bardzo udany, o czym przeczytacie w kolejnych notkach, ale czym byłby wyjazd wakacyjny bez marudzenia na samą podróż?
Podróż Polskim Busem
My wybraliśmy Polskiego Busa. Ze względu na godziny odjazdów i przyjazdów. Pociąg wypadał podobnie cenowo, ale niestety godziny były z kosmosu i kompletnie nam nie pasowały. Oczywiście, najlepszy byłby samolot, ale niestety nawet z miesięcznym wyprzedzeniem ceny były „niesatysfakcjonujące”. Stanęło więc na starym i sprawdzonym Polskim Busie. Lubię nim jeździć, chociaż podróż trwa dosyć długo (do Pragi aż 11 godzin), a miejsca nie jest tak strasznie dużo. Ale za to można sobie pooglądać widoczki za oknem lub … pomyśleć o swoich współpasażerach :)
Na pewno zwróciliście uwagę na to, że ludzie jeżdżący autokarami lub pociągami (generalnie – podróżni) to naprawdę ciekawe osobniki, które dają dużo powodów do radości (albo wręcz przeciwnie). Jadąc autokarem postanowiłam nie marnować czasu i wymyśliłem sobie listę takich osobników.
1. Kto pierwszy, ten lepszy – jak tylko widzi, że podjeżdża autobus, staje jak najbliżej wejścia i musi (po prostu MUSI) być pierwszy i zająć najlepsze miejsce. Ten mniej rozgarnięty leci na górne piętro i siada z przodu (bo przecież tam jest największe okno i wszyyyystko widać). Niestety nie pomyśli, że w razie czołowego zderzenia np. z ciężarówką jest już po nim … Inny biegnie na sam koniec, a ten troszkę bardziej myślący cichaczem zajmuje miejsce nad toaletą, na którym można sobie rozłożyć fotel do pozycji niemal leżącej i nie przejmować się podróżnym na kolejnym siedzeniu, bo go tam nie ma. Zapewniam, że (prawie) wcale tam nie śmierdzi ;)
2. Radosne zgrupowania – uwielbiam podróżować z grupkami młodych ludzi (jesu, jak to brzmi …), którzy przez pierwszą część podróży radośnie się przekrzykują, niekiedy umilając sobie podróż butelczyną. Na szczęście szybko padają ze zmęczenia i zmieniają się w kolejną grupę:
Metoda – „na śpiocha”
3. Na śpiocha – są najszczęśliwsi jeżeli mogą zająć dwa fotele i się na nich rozłożyć, a pełnię szczęścia osiągają, jeżeli zdobędą ostatnie siedzenie, na którym można się położyć jak na łóżku. To stanowczo najmilsza grupa podróżnych, o ile nie zmieni się w kolejną:
4. Chrapacz – osobnik przeze mnie znienawidzony. Nie bardzo lubię zwracać komukolwiek uwagę, a chrapanie współpasażera potrafi być naprawdę uciążliwe … Chociaż chrapacz jest i tak lepszy od …
5. Dzieci – może się narażę niektórym, ale niestety podróż z dziećmi to najgorsze, co może mnie spotkać. Na szczęście do tej pory nie przytrafiło mi się to w Polskim Busie, ale niestety miałam tą wątpliwą przyjemność w pociągu i samolocie. Nie wiem, czy moje podejście do tego tematu zmieni się za pare lat, ale póki co, jestem ogromną przeciwniczką podróżowania komunikacją publiczną z małymi dziećmi. Po co męczyć siebie i innych?
6. Wiecznie głodni – podróż to dla nich najlepsza wymówka do zapanowała pełnej torby jedzenia. Nie potrafią przejechać kilkunastu kilometrów bez zjedzenia czegoś. Generalnie oczywiście nie mam nic przeciwko, tylko niech będzie to jedzenie, które nie śmierdzi na cały autobus ;)
7. Opowiedz mi swoją historię – jeżeli jedziesz sam i masz to nieszczęście, że dosiądzie się do Ciebie taki osobnik, to możesz zapomnieć o spokojnej podróży i długich przemyśleniach. Co to, to nie. Ten typ na początku niewinnie do Ciebie zagadnie, a później z pełnym zaangażowaniem opowie Ci historię swojego życia. Z moim brakiem asertywności w takich sytuacjach jestem stracona. Możesz mieć jednak troszkę więcej szczęścia i trafić na kolejny typ.
8. „A słyszałaś o Jolce?” – osobiście uwielbiam trafiać na takie osobniki w każdej podróży. Moje gumowe ucho jest wtedy bardzo szczęśliwe. Podejrzewam jednak, że nie każdy ma ochotę wiedzieć wszystko o rodzinie, sąsiadach, a nawet zwierzętach naszego towarzysza podróży. Ten typ ma jednak ogromną przewagę przed poprzednim – wystarczy, że założysz słuchawki. Pamiętaj tylko, że możesz się wtedy zmienić w typ kolejny.
9. Um cyk bum cyk – ten typ jest szczególnie przeze mnie znienawidzony w komunikacji miejskiej, bo tam go najczęściej spotykam. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, dlaczego ludzie jeżdżą z muzyką rozkręconą na pełen regulator. Ja naprawdę nie mam ochoty słuchać tej (zwykle) fatalnej muzyki. Nawet nie bede wspominać o osobnikach, którzy jadą i słuchają muzyki puszczanej z telefonu – bez słuchawek…
Pogrążona w innym świecie
10. Pogrążeni we własnym świecie – czyli ci, którzy zamykają się w sobie: w słuchawkach, z książką, telefonem, tabletem lub laptopem radośnie przymierzają kraj i nie utrudniają nikomu życia. W Polskim Busie jest wi-fi, ale raczej działa jakby chciało, a nie mogło ;)
Jestem bardzo ciekawa, czy poczyniliście kiedykolwiek podobne obserwacje? A może odnajdujecie siebie w którymś typie? Chciałabym też zaznaczyć, że tym wpisem nie chciałam nikogo urazić ani obrazić, bo sama zwykle jest takim „wiecznie głodnym i pogrążonym we własnym świecie” osobnikiem, który leci „kto pierwszy, ten lepszy” :)
Źródło
Korzystając z okazji, chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia w ten ostatni dzień świąt. Mam nadzieję, że niedziela minęła Wam bardzo przyjemnie. No i liczę na to, że ktoś Was oblał lodowatą wodą, a Wy nie zostaliście mu dłużni :)

6 komentarzy

  1. Ja nie podróżuję autobusami, bo mam koszmarną chorobę lokomocyjną, ale jeśli kiedyś się odważę, to będę typem nr 10 – będę całą drogę gapić się w okno, bo wtedy lepiej się czuję ;)

    • admin

      Ja na szczęście (!) wyrosłam już z choroby lokomocyjnej, ale kiedyś strasznie mnie męczyła … Nawet po Warszawie nie bardzo mogłam jeździć autobusami :(

  2. Trochę podróżuje i nawet jutro czeka mnie dłuższy wyjazd chociaż nie Polskim Busem:D Bardzo trafne spostrzeżenia spotkałam większość twoich typów a ja jestem tym ostatnim :P Mogłabym dopisać też podróżowanie ze zwierzętami wracałam kiedyś z Włoch i kobieta jechała z psem jak to zwierze się męczyło:/

    • admin

      O. Na zwierzęta nigdy nie trafiłam, na szczęście :) W takim razie życzę udanej podróży!