Dokładnie pierwszego stycznia minął mój pierwszy rok z kartą Cinema City Unlimited. To uświadomiło mi, że ten rok minął niesamowicie szybko. Ale. Nie będę dzisiaj jęczeć na płynący piekielnie szybko czas, tylko skupię się na tym, co najważniejsze, czyli moich odczuciach po roku. Tak, dwunastu miesiącach spędzonych w kinie. Ciekawi?

Cinema City Unlimited

Na początek jednak słów kilka do osób, które kompletnie nie mają pojęcia co to w ogóle jest Cinema City Unlimited. Otóż – jest to oferta Cinema City, która pozwala nam na (prawie) nielimitowany dostęp do kina. Oczywiście nie ma nic za darmo. To by było zbyt piękne. Jednak, moim skromnym zdaniem, oferta nadal jest bardzo atrakcyjna dla osób, które kinową salę odwiedzają często, albo nawet średnio często. Dobra, idę do meritum.

Cinema City Unlimited to abonament, w ramach którego możecie chodzić do kina płacąc jedynie ustaloną miesięczną kwotę (lub roczną). Na cokolwiek chcecie i kiedykolwiek chcecie. Jest tylko jeden haczyk – decydując się na skorzystanie z oferty, podpisujecie umowę na 12 miesięcy (tak, cały ROK). To jest powód, dla którego mówię, że jest to świetna opcja dla osób, które lubią chodzić do kina.

Zapytacie – ile to kosztuje. Jeżeli mieszkacie gdzieś poza Warszawą, miesięczna opłata wynosi 42 zł lub roczna 504 zł. Jeżeli jednak mieszkacie w stolicy i to tam chcecie korzystać z oferty przygotujcie się na wyższą kwotę – miesięcznie 49 zł, rocznie 588 zł. To nadal nie wszystko. W cenie są wszystkie „zwykłe” seansy. Za pokazy 3D, 4DX, VIP i IMAX trzeba dodatkowo dopłacać. Nie są to duże kwoty. Najdrożej oczywiście wychodzi 4DX, ale to z założenia są drogie spektakle. Najczęściej dopłaca się 2-3 zł. Wszystkie dokładne kwoty znajdziecie na samym dole regulaminu. Polecam oczywiście zapoznanie się (dokładne) z regulaminem przed ewentualnym podpisaniem umowy.

Jak dołączyć do programu? Można to zrobić po prostu w kasie kinowej albo przez stronę internetową. Pamiętajcie, że osoba podpisująca umowę musi być pełnoletnia, więc jeżeli nie macie 18 lat (i dowodu osobistego), umowę musi podpisać Wasz rodzic. Co ważne – karta jest imienna! Potrzebne jest zdjęcie. Co za tym idzie – nie można jej pożyczać, udostępniać nikomu innemu.

ZOBACZ MOJE WPISY O FILMACH

Cinema City Unlimited

Cinema City Unlimited po roku

To teraz przejdźmy do najważniejszego. Czyli mojego podsumowania po roku. Kartę wykupiłam ponad rok temu, zaczęłam z niej korzystać dokładnie 4 stycznia 2016. Wtedy poszłam na pierwszy seans. Nie miałam jeszcze karty, korzystałam z kodu zastępującego ją do momentu odebrania.

Trochę statystyk. W 2016 roku obejrzałam w kinie 77 filmów. Wychodzi średnio 6,5 filmu miesięcznie. Czyli w moim przypadku opłaciło się bardzo. Dlaczego? Ano dlatego, że za kartę zapłaciłam w ciągu roku 588 zł, a dzieląc to na 77 filmy wychodzi ok. 7,5 zł za film. To dobra cena, a myślę, że wiele osób będzie w stanie ją jeszcze bardziej zmniejszyć.

Oczywiście – przez pierwsze trzy miesiące oglądałam praktycznie wszystko, co wchodziło do kina. Byłam tam naprawdę stałym bywalcem. Zdarzały się dni, kiedy oglądałam na przykład trzy filmy dziennie (to chyba raz się zdarzyło), ale na dwóch seansach dziennie bywałam często. Tutaj od razu uwaga – jest problem, jeżeli chcecie sobie wcześniej kupić bilety na dwa filmy jeden po drugim, ponieważ system nie pozwala mieć nakładających się na siebie seansów. Wtedy musiałam odbierać bilet na drugi seans zaraz po skończeniu pierwszego. Utrudnia to życie, bo naprawdę czasami miałam wyliczone filmy co do minuty (oczywiście odliczając reklamy).

Tak od połowy roku zmniejszyłam częstotliwość chodzenia do kina. Bynajmniej nie dlatego, że mnie to zmęczyło czy znudziło. Po prostu przestałam mieć aż tak dużo czasu. Jednak nadal chodziłam częściej niż dwa razy w miesiącu, bo przy takiej częstotliwości karta się zwraca.

Podsumowując – jestem bardzo zadowolona z tej karty. Najlepiej świadczy o tym fakt, że z niej nie zrezygnowałam. Na ten rok mam plan, żeby odwiedzić salę kinową przynajmniej dwa razy w tygodniu (w sensie dwa seanse tygodniowo) i nie schodzić poniżej średniej 8 filmów miesięcznie. Zobaczymy, czy się uda. Lubię pobijać swoje rekordy, a tu mam spore pole do popisu.

Zastanawiam się też na stworzeniem wpisu o typach ludzi odwiedzających kino, bo przez rok się naprawdę napatrzyłam. Chcecie? :)

No i pytanie. Masz kartę Cinema City Unlimited? Planujesz ją kupić? Jakie są Twoje odczucia? Bardzo chętnie dowiem się czegoś więcej od kogoś, kto także spróbował. Daj znać! Wpis (niestety) nie jest sponsorowany przez Cinema City ;)

4 komentarze

  1. Zastanawiałam się nad tą kartą, bo oboje Mężem uwielbiamy chodzić do kina. Plus akurat cinema mamy 5 minut od domu.
    Potem jakoś temat ucichł, ale chyba do niego wrócę, bo faktycznie, nawet chodząc do kina raz w tygodniu, wychodzi niecała dycha za bilet. A taka karta motywuje do częstszego chodzenia – przynajmniej u mnie tak działa ze wszystkimi karnetami i tego typu sprawami (:

      • Do tej pory zazwyczaj chodziliśmy tylko w środy ;) Bo nie oszukujmy się, koszty biletów dal dorosłych, nawet bez wydziwień typu cole i popcorny, są naprawdę spore. Dlatego staraliśmy się wybierać albo coś co trzeba obejrzeć w kinie (typu efekty etc), albo coś co akurat wydaje nam się warte uwagi.
        W przyszłym miesiącu pewnie się skuszę (: