Wiecie już o mnie naprawdę sporo, ale pewnie nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że poza moimi wszystkimi świrami jestem też ogromną fanką gier planszowych. Nie kupuję ich często, ale za to jest ich mnóstwo na mojej wishliście, a moi najbliżsi doskonale wiedzą, że uwielbiam je dostawać. Niestety jestem w temacie planszówek totalnym laikiem i zasadniczo ogarniam jedynie te najmniej skomplikowane. W swojej kolekcji mam jednak kilka „kobył”, które mimo swojego rozbudowania nadają się nawet dla takich jak ja. Dzisiaj krótko o grze, która w ostatnim czasie totalnie podbiła moje serduszko, czyli Carcassonne.
Grę kupiłam stosunkowo niedawno i oczywiście nic o niej nie wiedziałam. Przeczytałam jedynie, że to jest ten typ, który powinien znaleźć się w każdej kolekcji szanującego się fana planszówek. Jak żyć – pomyślałam i niewiele myśląc dwa dni później miałam już ją w domu. Okazało się, że jest to jedna z najpopularniejszych na świecie gier, a do tego istnieje kilkanaście dodatków, które zapewne prędzej czy później trafią do mojej kolekcji.
Carcassonne
Pudełko jest całkiem nieduże, chociaż po zdjęciach, które widziałam w internecie myślałam, że będzie mniejsze. W środku jest instrukcja, która w naprawdę prostych słowach totalnemu laikowi pozwoli zrozumieć zasady gry. Jest też tor punktacji, którego nie wykorzystuje się do samej rozgrywki. Do tego dochodzi jeszcze kilkadziesiąt kafelków terenu, z których budujemy swoje średniowieczne miasto oraz kolorowe pionki (których także jest kilkadziesiąt) dla każdego z pięciu graczy. Całość prezentuje się naprawdę dobrze i nie wali na kilometr tanizną, jeżeli wiecie o czym mówię.
Ale o co chodzi?
Zasady – jak się okazało – są naprawdę proste. Przy czym zaznaczę, że graliśmy w cztery osoby i dopiero przed nami jest rozgrywka we dwoje. Każdy z graczy oczywiście wybiera swój kolor i odpowiedni pionek stawia na planszy punktacji. Kafelki układamy w stosik, ale „do góry nogami”, tak żeby nie było widać od razu co będzie kolejne. Ach! Przygotowujemy sobie sporą powierzchnię – duży stół, podłogę. A wokół najlepiej jest usiąść na wygodnej kanapie. Nawet nie wiedziałam, że można znaleźć aż tak dużo narożników, które idealnie nadadzą się na wieczór z planszówkami (na przykład w sklepie zeusmeble.pl). Odbiegam jednak od tematu!
Na środku stołu kładziemy kafelek początkowy, a potem zaczynamy. Pierwszy gracz bierze kafelek ze stosu i dokłada go do tego leżącego już na stole. Może dołożyć go bokiem pasującym do tego, który już leży. Czyli na przykład: trawa do trawy, droga do drogi, zamek do zamku, rzeka do rzeki. Wszystko musi układać się w spójną całość. Kładąc kafelek na stół, możemy (ale nie musimy) postawić na nim jeden z naszych siedmiu pionków. O tym, gdzie go postawić poczytacie już dokładnie w instrukcji, bo tu zaczyna się strategia. Potem kafelek losuje i dokłada do „świata” kolejny gracz. Gra toczy się do momentu skończenia się kafli w stosie. Punkty otrzymuje się w czasie rozgrywki za zbudowanie drogi, całego zamku, obudowaniu klasztora. Wedy też przesuwa się swój pionek na planszy punktacji.
Kto wygrywa? Oczywiście ten, kto koniec końców zdobędzie najwięcej punktów. To – jak się domyślacie – bardzo skrócone zasady gry, które niewiele Wam powiedzą, ale krótka instrukcja naprawdę rozwieje wszelkie wątpliwości w kilka minut. Sama rozgrywka jest bardzo intuicyjna i daje dużo satysfakcji. A jednocześnie nadaje się dla każdego. Nie jestem w stanie uwierzyć, że ktokolwiek mógłby mieć problem ze zrozumieniem jej zasad.
Podsumowując
Ja grając w Carcassonne bawię się świetnie. Za każdym razem mogę próbować nowego podejścia i zupełnie nowej strategii. Jednocześnie jestem świadoma tego, że przede mną jest jest kilkanaście dodatków, które na pewno niesamowicie urozmaicą rozgrywkę. A co za tym idzie – wydłuży ją i sprawi, że powierzchnia potrzebna do grania będzie jeszcze większa. Jestem bardzo ciekawa czy wśród moich czytelników są jacyś fani planszówek. Dajcie znać, czy znacie Carcassonne!
2 komentarze
Oj tak, ta planszówka jest wprost idealna na długie wieczory z rodziną czy z przyjaciółmi. A im więcej dodatków, tym staje się ciekawsza.
Ja w to gram już od około roku i darzę grę miłością wielką :) Mega uzależnia- w dwójkę tez się super gra. Dodatki obowiązkowe-bardzo wzbogacają i przedłużają rozgrywkę. Ja z dodatków mam Księżniczka i smok, Owce i wzgórza i Kupcy i budowniczowie-wszystkie bardzo polecam. Następny zakup to będzie Karczmy i katedry.