Kolejny zapach, którego ostatnio używałam, ale już mi się skończył to Slip into … z AVON. Jest to woda toaletowa, która pojawiła się kilka katalogów temu i nie zawojowała rynku. Teraz jest dostępna bez żadnych cudnych promocji. Normalna jej cena to 74 zł. W najnowszym katalogu (10/2011) kosztuje 55,90 zł.

Ja zwykle kupuję wszystkie nowe zapachy wychodzące z AVON (tylko te tańsze niestety). Pokusiłam się także na Slip into … . Buteleczka nie jest może zbyt wyszukana, ale pasuje do zapachu jaki w sobie kryje. Woda ta należy do kategorii orientalno – kwiatowej. Dla mnie jest to zapach zdecydowanie bardziej orientalny niż kwiatowy i mimo wszystkich opinii jakie o nim przeczytałam, dla mnie jednak za ciężki. Bardzo słodki przy tym. Na plus muszę powiedzieć, że całkiem długo utrzymuje zapach. Ubrania na drugi dzień nim pachniały. Natomiast zaraz po spryskaniu się nim czuć wyraźnie alkohol, na szczęście tylko przez chwilę. Nie mogę powiedzieć, że mi się ten zapach nie podobał, bo używałam go z chęcią, jednak coś mi w nim stanowczo nie pasowało. Teraz już się skończył i raczej do niego nie wrócę.

6 komentarzy

  1. Ja z AVON miałam chyba tylko 3 zapachy… na pewno Wink, który uwielbiałam! szkoda, że już nie ma :( (ale chyba Naomi Campbell deluxe at night jest bardzo podobne). Dodaję do obserwowanych :))

  2. Podziwiam, że zużyłaś zapach, który nie do końca Ci odpowiadał :)
    Hah, wczoraj napisałam o tym niebieskim linerze, a dziś znajoma mi go kupiła i nie mogę się doczekać, kiedy go dostanę :D Notabene od razu po jej smsie poszłam do Douglasa i oczywiście turkusowych słoiczków już nie zastałam, ale kupiłam sobie brązowy :) Żałuję, że nie capnęłam jeszcze bronzera :D

  3. Z Avon mam tylko Pure Blanca i to od dawna skończyć ich nie mogę =]

    Teraz przerzuciłam się na perfumy z FM =]