Bardzo długo nie używałam bronzera. W sumie nie wiem czemu :) Podejrzewam, że bałam się go. No bo nie ukrywajmy – bardzo łatwo sobie zrobić nim krzywdę. Tak więc moja przygoda z bronzerami zaczęła się dopiero jakiś rok temu. Mimo tego, że w domu zawsze były kuleczki z AVONu. I właśnie jakiś rok temu postanowiłam spróbować :) Zakupiłam sobie własne kulki brązujące z AVON. Zapewne każda z was wie o czym mówię :)

AVON – kuleczki brązujące

Co obiecuje producent:
Opakowanie zawiera drobne kuleczki pudru w różnych odcieniach. Pociągnięciem pędzla należny zmieszać kolory ze sobą, po czym nałożyć cienką warstwę pudru na twarz, która uzyska w ten sposób ciepły, złocisty koloryt.


Skład:

Talc, Calcium sulfate, Calcium carbonatee, Lanolin alcohol, Lanolin acid, Isopropyllanolate, Octyl methoxycinnamate, Potassium alginate, Parfum, Sodium dehydroacetate, Phenoxyethanol, Rice starch, Bht, Butylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Polysorbate 20, Tocopheryl acetate, Dehydroacetic acid, [+/- ci 77019,ci 77492,ci 77891].


Ja tam się na składach nie znam, więc się nie wypowiadam w tej materii :)
AVON – kuleczki brązujące
 A teraz może powiem, co ja o nich myślę :) Pudełeczko jest brązowe (a może złote?). W środku jest kilkadziesiąt kuleczek w różnych odcieniach brązu i złota właśnie. Nad kuleczkami znajdziemy grubą gąbeczkę, która sprawia, że nie latają one po całym pudełku. Co zabawne? Jak byłam mała i podbierałam mamie te kulki (nie to moje opakowanie, tylko stare mamine) to myślałam, że ta gąbeczka służy do nakładania pudru (bo myślałam, że to jest puder na całą twarz) :D I tak sobie nakładałam tą straszną gąbką kulki na calusieńką twarz. Wyglądało to źle. Bardzo źle. Ale ale. Teraz już wiem do czego służy ta gąbeczka i używam do kuleczek mojego wspaniałego pędzla, o którym później. Co do kuleczek to krzywdy sobie nimi nie zrobimy. Dają raczej dosyć delikatny efekt, jednak jeżeli się mocno postaramy to możemy stopniować kolor. Nie daje jakiegoś sztucznego efektu, tylko naturalne rozświetlenie z lekką opalenizną. Jedynym minusem tych kuleczek jest fakt, że nie efekt nie utrzymuje się na twarzy jakoś wybitnie długo. Ale jestem w stanie to przeżyć :) Kuleczki możecie dostać w AVONie teoretycznie za ok 50zł, ale często są promocje i można je złapać nawet za 30zł.
A do konturowania twarzy właśnie, używam pędzla Hakuro H24. Jest to pędzel z włosia syntetycznego. Jest bardzo mięciutki i ścięty skośnie. Producent zapewnia, że świetnie nadaje się do bronzerów, róży i rozświetlaczy. Ja używam go głównie do bronzera, a w zasadzie do kuleczek. Jednak sporadycznie nakładam nim też róż. Sprawia się bardzo dobrze. Idealnie leży w dłoni, a skośne ścięcie sprawia, że idealnie dopasowuje się do kości policzkowej :) Jak przystało na pędzle z Hakuro, w czasie mycia nie traci włosków i nie odkształca się. Według mnie idealny :)
Hakuro H24
Hakuro H24

Pędzel możecie kupić TUTAJ i kosztuje 26zł.

4 komentarze

  1. Anonimowy

    Jak byłaś mała? Ty nigdy nie byłaś mała, zawsze wyższa ode mnie :P!

    K.