Ostatnie dwa miesiące spędziłam z Greyem i Anastasią. Od razu powiem Wam, że nie uważam tego czasu za stracony. Zaskoczyłam Was? Zapewne tak. W zasadzie każda recenzja opisuje serię jako źle napisaną, infantylną, przesyconą seksem, nudną, pozbawioną smaku i beznadziejnie przetłumaczoną. Sama zanim sięgnęłam po pierwszą część byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Sądziłam, że jest to kolejne romansidło dla nudzących się pań domu. Jednak przemogłam się i zaczęłam czytać. I to był mój koniec…
Źródło |
Książki wciągnęły mnie niesamowicie. Czytałam i czytałam i nie mogłam się oderwać. Zakochałam się w opowiedzianej przez autorkę historii. Nie przeszkadzało mi nic (no może kilka rzeczy, ale o tym później), poza tym, że powstały tylko trzy części i kiedyś ta opowieść będzie musiała się skończyć. Z tego powodu czytałam tylko w autobusach i przy tak zwanej „okazji”. Było to swoją drogą przyczyną kilku zabawnych incydentów. Bo wiecie, w sadze o Greyu jest całkiem dużo opisów seksu. I jak się czyta takie opisy na Kindlu, a obok siedzi ktoś (czasem starsza pani), kto czyta wam przez ramię to wychodzą czasem zabawne sytuacje. Panie się peszyły, a nawet bulwersowały tym co widziały :)
Wracam jednak do samej historii. Wiem, że nie była ona najwyższych lotów i napisana była prostym językiem. Jednak autorka potrafiła tak poprowadzić fabułę, że czytało się to bardzo przyjemnie. Nie ma sensu żebym opisywała Wam o co w ogóle w historii chodzi, bo nie podejrzewam, żeby była chociaż jedna osoba, która tego nie wie. Historia miłości, czyli to co lubimy najbardziej opowiedziana z dużą dawką seksu, który podejrzewam, że może zainspirować wiele kobiet do działania ;)
Czytając towarzyszyły mi chyba wszystkie możliwe emocje. Nie tylko fascynacja, śmiech i zainteresowanie. Nie ukrywam, że były momenty, w których czułam lekkie zażenowanie, znudzenie, a chwilami nawet rozczarowanie. Wydaje mi się jednak, że w dużej mierze było to spowodowane dużymi brakami warsztatowymi autorki i stosunkowo kiepskim tłumaczeniem. Chociaż z tego co zauważyłam większości osób nie spodobała się „wewnętrzna bogini”, która u mnie wywoływała uśmiech na twarzy. Raczej przeszkadzała mi duża ilość przekleństw, które pojawiły się w sadze. Zbyt często autorka powtarzała także te same dialogi, te same kwestie bohaterów. Wyraźnie widać, że brakowało jej nowych porównań.
Jednak nic mnie nie zniechęcało na tyle, aby przerwać lekturę. Bo przecież oprócz ciągłego seksu, krzyku i złości, pojawiła się także intryga i coś z thrillera. Nie była to intryga na zbyt wysokim poziomie i łatwo od początku domyślić kto czym i z kim, jednak bywały momenty, że serce waliło mi jak oszalałe ze strachu o życie Any. Od razu wyobrażałam sobie co musi dziać się w głowie Szarego, który wzbudzał we mnie bardzo matczyne uczucia.
Podsumowując, nie wstydzę się tego, że saga mi się podobała. Bo każdy ma swój gust i lubi różne rzeczy. Wiadomo, że jeżeli szuka się głębokiej historii i treści to nie znajdzie się jej w tej powieści. Jednak dla chwili relaksu i odpoczynku warto sięgnąć po historię Greya i Any. Wraz z przeczytaniem ostatniej kartki zrobiło mi się naprawdę przykro i z żalem zakończyłam tą dziwną historię. Z niecierpliwością czekam na ekranizację ;) Ewentualnie na ciąg dalszy?
13 komentarzy
Olalaa Wydaje mi się, że właśnie takiego świeżego spojrzenia potrzeba było polskim kobietom :)
zgadzam się z Tobą, książki są super, fajnie napisane i wciągające, dają sporo do myślenia, no i dobre jest też to, że autorka przełamuje stereotyp dotyczący seksualności kobiet:)
Kathy Leonia Takiego komentarza się nie spodziewałam :D Ale w trzeciej części jest chyba najspokojniej ze wszystkich, więc może jednak spróbuj ;)
ja przeczytałam dwie części:D trzeciej juz nie mogłam czytac bo się zbytnio napaliłam hahaha xd
Zzielona Jeżeli okazała się dla Ciebie nudna to nie namawiam :) Ale mimo wszystko mam nadzieję, że kiedyś do niej wrócisz i się przekonasz :)
Ja też nie uważałam, żeby to była jakaś ujma na honorze, jeśli komuś podobała się ta saga ;). Ja przeczytałam do połowy tę książkę i zwyczajnie się znudziłam, denerwowała mnie, więc ją odłożyłam, ale nie powiem, że nigdy do niej nie wrócę, może dam jej drugą szansę ;).
Który Matt? :)
Matt, Matt! Koniecznie ;)
Ja widzę w tej roli albo Iana albo Matta heh:)
ilussia Cieszę się, że nie jestem jedyną osobą, której Grey się podoba :) Nie mam pojęcia na jakim etapie jest ekranizacja. Ale marzy mi się, żeby był to Ian Somerhalder :D
Crossa nie czytałam, zaraz zobaczę cóż to może być :)
Tosiaczku-zgadzam się z Tobą w 100%.
Broniłam się przed Greyem, jak tylko mogłam. Uległam i nie żałuję.
Pomimo wielu negatywów, ja uważam książkę za dobrą. Żałuję, że są tylko III części(czytam ostatnią). Ja tymczasem czekam na ekranizacjęm i oglądam filmiki fanmade na YT:D. Jest już wybrana postać Greya?
Czytałaś Crossa? Baaardzo podobna książka.
'
Martuś Zgadzam się z Tobą w pełni! We mnie Christian wzbudzał bardzo matczyne wręcz uczucia. Przez cały czas miałam ochotę do niego podejść i go mocno przytulić :)
Czy ja jestem jedną osobą, która trochę inaczej odbiera tę sagę niż inni? Zgadzam się z tym wszystkim co tu napisałaś i sama z przyjemnością przeczytałam wszystkie 3 części, ale dla mnie seks gra tutaj jedynie tło. Cała moja uwaga skupiała się na tej przemianie Christiana, która w nim zachodziła. Najbardziej interesował mnie wątek jego dzieciństwa, jego przeszłości, problemów, tego jak stopniowo pozwalał Anie zbliżać się do niego, dotykać, przełamywać to co przez tyle lat w nim siedziało oraz rola samej Any w tym wszystkim. I o tym właśnie według mnie jest ta cała seria. No ale to tylko moje osobiste odczucia :) Najbardziej poruszył mnie epilog w trzeciej części, ten o jego dzieciństwie… Na pewno powrócę do tych książek :)