W czwartek byliśmy na pokazie przedpremierowym filmu Jestem Bogiem. Zaraz przejdę do szczegółów, jednak w pierwszej kolejności chciałam zauważyć, że szkoda, że film nie wyszedł wcześniej. Wtedy pasowałby idealnie do afery z dopalaczami. Fabuła nie jest zbyt ambitna, aczkolwiek według mnie film ogląda się przyjemnie, a co najważniejsze nie ma się ochoty wyjść wcześniej z sali.
Jestem Bogiem recenzja
Bohater filmu to niespełniony pisarz, któremu nic w życiu nie wychodzi: stracił wenę, opuściła go kobieta, żyje w takim bałaganie, że aż szkoda patrzeć, generalnie nic mu się nie udaje. Aż pewnego pięknego dnia spotyka brata swojej ex, który proponuje mu pewien specyfik. Ma on sprawić, że jego mózg zacznie działać w 100 procentach.
Eddie (główny bohater) oczywiście bierze tabletkę, później zdobywa ich więcej (w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności) i jak to z narkotykami bywa – uzależnia się. Później zaczyna się już typowy film akcji. Ktoś chce kogoś zabić, ktoś kogoś śledzi i szantażuje, a pojawia się nawet rosyjska mafia – wszystko w otoczeniu pięknych wnętrz i ładnych obrazków.
P. bardzo podobały się efekty wizualne po zażyciu tego specyfiku, aż szkoda, że nie było to 3D… Ha! Był nawet Robert de Niro w drugoplanowej roli, ale jednak znaczącej dla fabuły. Nie jest to kino wysokich lotów i może dlatego mi się podobał. Polecam każdemu, kto chce się odprężyć przez 105 min.
Comments are closed.