Może trudno będzie wam w to uwierzyć, ale jest to mój pierwszy liner w całym życiu :) Do tego od razu zakupiłam liner w żelu, bo próbowałam kilka razy taki standardowym z tym cienkim pędzelkiem i jest to dla mnie sztuka nie do opanowania. A, że miałam w domu pędzelek to stwierdziłam, że czemu nie. No i wybór padł na gel eye liner z Catrice w kolorze 020 (It’s Mambo Nr. 2). Cena nie za wysoka – 15,99 zł.

Liner zamknięty jest w szklanym, okrągłym pojemniczku z plastikową przykrywką. Jego data przydatności to 6 miesięcy od otwarcia, a produktu znajdziemy 4 g. 
Ja posiadam kolorem brązowy, a jest także czerń. Brąz, który posiadam, to nie jest typowy brąz. Ja bym ten kolorek określiła jako brązowo-szary z połyskującymi drobinami. Bardzo ciężko jest określić ten kolorek :)
Ma on, wbrew nazwie (gel) kremową konsystencję, dzięki czemu bardzo łatwo się go rozprowadza. Ja jako niewprawiona w boju osoba nie miałam z tym żadnego problemu :) Jednak jest też ciemna strona – bardzo słabo kryje i żeby uzyskać mocną kreskę należy nałożyć dwie warstwy. Pędzelek wchodzi w niego dosłownie, jak w masło :) Jeżeli chodzi o trwałość, to trzyma się bardzo dobrze przez cały dzień, a płyn dwufazowy do demakijażu sobie bardzo dobrze z nim radzi. A, jeszcze jedna uwaga, strasznie śmierdzi, jak powącha się słoiczek :)

2 komentarze