Jesteśmy już w Zakopanem :) ale nasza droga zaczęła sie już wczoraj w nocy. Wyjechaliśmy o godzinie 23.45. Pierwszy raz jechaliśmy do Zakopanego inaczej niż pociągiem. W tym roku skusiliśmy się na Polski Bus i to jego bedzie dotyczyła pierwsza cześć mojego posta.
Polski bus podjechał na parking przy Metrze Wilanowska jakieś 20 min przed odjazdem. Przeraziła nas trochę ilośc ludzi, którzy tam stali :) jakaś masakra, ale okazało się, że oprócz naszego busa do Zakopanego odjeżdża wtedy także bus do Gdańska i Krakowa. Kamień z serca! Jesteśmy zdolne ludzie i ja stanęłam w kolejce do wejścia na pokład (bo o miejscach decyduje kolejność wejścia do busa – nie ma miejscowek), a P. poszedł w tym czasie nadać nasze bagaże. Po kilkunastu minutach oczekiwania w końcu sie udało i z kwitkami za bagaże weszliśmy do busa (po okazaniu naszego kodu zakupu biletu). Zajęliśmy sobie miejsca (chociaż niekoniecznie najlepsze), rozlozylismy sobie fotele i w zasadzie juz po kilku minutach ruszylismy. Mieliśmy dosłownie dwie minuty opóźnienia. Jeżeli chodzi o siedzenia to są bardzo wygodne, skórzane i miejsca na nogi jest w miarę sporo :) zaraz jak ruszylismy kierowca zgasil światło. Zostało tylko takie delikatne pod sufitem i takie w przejściu, które według P. jednak za mocno świeciło. Lampki nad siedzeniami dobrze działały, nawiew niestety trochę gorzej i wydaje mi sie, ze było jednak delikatnie za gorąco. Spalo sie całkiem nieźle. Po drodze mieliśmy dwa postoje – w Kielcach i w Krakowie. Bardzo przydatna sprawa, bo można rozprostowac nogi :) mimo postoi dojechalismy do Zakopanego 30 min przed czasem. Bez żadnego problemu odebralismy kwitki i ruszylismy do naszej kwatery :) Powiem wam, ze Krupówki o 6.30 rano są totalnie opustoszałe i bardzo ciche – niesamowite wrażenie.
Oczywiście, pierwsze co zrobiliśmy po wejściu do naszego pokoju to walnelismy sie na łóżko i poszliśmy spać :) potem był juz tylko obiad (o którym wiecej jutro) i kilka drobiazgów na Krupowkach :)
Nie byłabym sobą, gdybym nie weszła do Rosmanna posiłkami rzeczy. Na szczęście do koszyka wpadły tylko najpotrzebniejsze skarby :)
- Mydelko z Alterry za jakieś śmieszne pieniądze (1,50zl).
- Żel do mycia twarzy z Nivea.
- Balsam do opalania z Soraya.
Jak widzicie nie zalapalo sie nic co nie byłoby w jakikolwiek sposób potrzebne na wakacjach :)
Odnalazłam na Krupowkach także kiermasz taniej książki. No bo jak to? Przyjechać z Zakopanego bez żadnej książki? Nie byłabym sobą :) kupiłam więc książkę Simona Becketta – Chemia Śmierci za 19zł. Więc cena całkiem okazjonalna :)
Ostatnim punktem programu była podkładka pod głowę w kształcie walca :) z wyszytą słodka owieczką i napisem Zakopane. Przyda mi sie do spania w naszym pokoju bo poduszkę nie ma za wiele, a ja lubię spać trochę wyżej. Do tego bedzie jak znalazł na drogę powrotną w autokarze. Taka przyjemność kosztowała mnie 25zl.
Byliśmy tez wieczorem w knajpie obejrzeć mecz. Najlepsze jest to, ze umowilismy sie tam ze znajomymi z Warszawy, którzy akurat dzisiaj wracają juz do domu. To był bardzo miło spędzony wieczór. Teraz pora do łóżka, a jutro pomyślny gdzie będziemy lecieć :)
A Wy jak spędzilyscie niedziele? :)
10 komentarzy
Super wyjazd! Mam ten balsam do opalania firmy Soraya i biorę go ze sobą na każdy wyjazd ! jest rewelacyjny. super sie porozprowadza, szybko wchłania no i dobrze chroni skore, mimo iz mam delikatna nie podrażnia, nie uczula dobry dla dzieci i dorosłych. Polecam produkt wydajny :)
Również podróżowałam Polskim Busem już kilka razy i zawsze byłam zadowolona.
@evelvas – trzeba sie w takim razie wyrwać w gory :)
Boże, jak Ci zazdroszczę!!! ;)))
@Joanna – Oj, tak, są wspaniale :)
@Inulinus – Mam nadzieje, ze chociaż trochę pomogę :)
@TheOleskaaa – My tez sie juz coraz bardziej przekonujemy :)
uwielbiam Polskiegobusa – juz nigdy nie pojade do rodzicow pociagiem!:)
Ja za 10 dni jadę do Zakopca pociągiem z Gdyni, także z niecierpliwością czekam na wiadomości gdzie iść, co zjeść i co ciekawego zobaczyć :D
widoczek jest śliczny:))
Widoczki w ogóle są cudowne :)
fajny widoczek :D
Zapraszam na KONKURS