Zapomniałam wczoraj powiedzieć wam o co chodzi z tytułem posta – Odkopane :) Mój P. wymyślił ją, twierdząc, że bedzie to świetne nawiązanie do naszych poprzednich wizyt w Zakopanem. Jednak tym razem odkopujemy miejsca, które znaleźliśmy wcześniej, a które się zmieniły :) jest też sporo nowych miejsc, których nie znaliśmy, a które bardzo chętnie poznamy :)
Przepraszam was też za błędy i literówki, ale pisze to, co czytanie na ipadzie i niestety nie wszystko wyłapuję :)
Pierwsze nasze kroki skierowaliśmy dzisiaj na śniadanie. Bo przecież śniadanie to podstawa dnia. Poszliśmy na Krupówki i trafiliśmy do knajpy o wdzięcznej nazwie – Gazdowo Kuźnia. W ofercie śniadaniowej były tylko dania z jajek, więc P. sobie odpuścił, na szczęście karta sie na sniadaniach nie kończyła. Na początek wzięliśmy sobie coś do picia. Postanowiliśmy, ze godzina 10 rano to jeszcze nie jest odpowiednia pora na picie piwa, więc stanęło u mnie na latte, a u P. na gorącej czekoladzie z bitą śmietaną. Obie rzeczy w sumie wyszły całkiem niedrogo bo po 7zł. Powiem szczerze, że latte było całkiem smaczne, a P. z czekolady był bardzo zadowolony ;) Do jedzenia zamówiłam sobie omlet chłopski (z cebula, kiełbasą i ziemniakami), był ogromny ale i smaczny – najdalej sie niesamowicie :) oczywiście, nie udało mi sie zjeść całego. Taka przyjemność kosztowała 12zł. P. natomiast zdecydował sie w końcu na pierogi z serem na słodko. Dostał ich chyba z 14 i też nie udało mu sie ich wszystkich wszamać :) pierogi kosztowały 14zł. Śniadanie uważamy za bardzo udane i pewnie jeszcze do tej Kuźnia wrócimy.
Ale ale! Nie byłabym sobą gdybym podczas wizyty w Naturze nie chwyciła czegoś do koszyka :) Złapałam paczkę gumek do włosów, bo tu jest strasznie gorąco i rozpuszczone włosy (nawet krótkie) to koszmar. Ale cała wielka paka 15 gumek kosztowała nas jedynie 4,99zł. Wynalazłam też zapachowy lakier nawierzchniowy Fruity z Essence za całe 8,99zł. Bo oczywiście nie wzięłam nic do paznokci ze sobą. I wybielający lakier do paznokci Pro White French z Essence, bo od jednego lakiery pożółkły mi pazury i zostało jeszcze trochę na końcówkach. Zapłaciłam za niego 7,49zł i bedzie robił za bazę. Okazało sie, ze w Zakopanem wszystkie limitki są jeszcze w całkiem niezłym składzie i dorwalam różo-brązer z Sensique w odcieniu summer blush 2. Idealne połączenie bronzera i różu :) A kosztował 9,99zł. A w aptece na dokładkę wzięłam jeszcze plastry na obtarcia od butów z Compeed. Jak wiecie mam nowe buty, więc wole być przygotowana na najgorsze :)
Nasz dzień był wypełniony wycieczką na Gubałówkę. Wyjechaliśmy sobie na górę kolejką. Całe mnóstwo ludzi było na górze :) widoczność całkiem niezła, co widać na zdjęciu. Poszliśmy sobie na piwo i wtedy zaczęło grzmieć. Pioruny nad górami wyglądały pięknie, ale na samą myśl, ze mogliśmy być wtedy gdzieś tam wysoko robiło mi sie słabo :) Ewakuowalismy sie w poszukiwaniu miejsca, gdzie byśmy mogli przeczekać zbliżającą sie burzę z deszczem. Znaleźliśmy jakiegoś grilla, gdzie P. wsunął kiełbaskę, a ja kaszankę z ziemniaczkiem. Nie było to jakieś genialne, ale dało się zjeść :) Idąc do Butorowego Wierchu, którym sobie zjechaliśmy z Gubałówki, natknęliśmy się na bardzo dziwne drożdżowe ciastka, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy. Kupiliśmy jedno z cynamonem (kosztowało 9zł) i kolejne zdziwienie – było podawane na ciepło. Ciastko było puste w środku :) ale przepyszne! Jednak nie polecam większej ilości niż jedno ciastko na dwie osoby bo można sie porządnie zasłodzic :) po powrocie do pokoju wypisalam wszystkie pocztówki, które jutro wyślemy. Ciekawe ile bedą szły :) obiad nam sie juz dzisiaj nie zamieścił. A jutro z rana wstajemy, bo czeka nas pierwsza poważna wyprawa, o której raczej jutro wieczorem napisze, o ile bede miała sile :)
Tak wspaniale zjeżdża sie z Butorowego Wierchu – cisza, spokój i wspaniałe widoki! Polecamy gorąco :)
3 komentarze
@Joanna bo tu wszystko jest takie smakowite ;)
@evelvas ja pamietam jak wychodziliśmy na Giewont przede wszystkim pyszną jajecznicę na patelni w schronisku po drodze :) wejdziemy tak wysoko jak mi na to kondycja pozwoli niestety.
tyle smakołyków, pozazdrościć :P
Tez jadłam pierożki w G. Kuźni :D To był mój pamiętny obiadek po zejściu z Giewontu… Lećcie gdzieś wyżej! ;))