Dzisiaj mija miesiąc odkąd jestem w trybie „projekt dieta”. W piątek byłam na wizycie u dietetyka i już wiem jakie efekty udało mi się osiągnąć. Przyznaję, że jestem bardzo (BARDZO!) pozytywnie zaskoczona i dostałam ogromnego kopa motywacyjnego. Także dzisiaj, poza standardowym cotygodniowym podsumowaniem tygodnia, na końcu znajdziecie małe podsumowanie ostatniego miesiąca z wynikami.

Projekt Dieta – tydzień czwarty
Czwarty tydzień minął mi bardzo szybko i niestety w Walentyki i dzień po nich miałam trochę odpuszczenia, jednak cóż poradzić. Dla własnego zdrowia psychicznego czasem pozwoliłam sobie na małe odstępstwa od rygorystycznej rozpiski :) Na szczęście, mimo tego, są efekty i mam nadzieję, że to się szybko nie zmieni.

Projekt Dieta – tydzień czwarty
Poniedziałek rozpoczęłam dwoma kanapkami z pumperniklem. Dzięki tej diecie polubiłam go całym sercem i przyznaję, że jest niesamowicie smaczny. Dlatego, jeżeli nie znacie i nie jadacie – zmieńcie to! Potem był serek wiejski z chrupkim pieczywem. Obiad pyszny i bardzo sycący – pierś z kurczaka smażona w papirusie z ryżem, a kolacja uboga – kanapka z serkiem ziołowym.
We wtorek nie udało mi się zrobić zdjęcia pierwszego śniadania … Za szybko zjadłam ^^ Potem było owocowo, bo kanapki z wędliną z dodatkiem mandarynki i banana :) Obiad standardowy – wołowina z warzywami w sosie sojowym, a kolacja sałatkowa.

Projekt Dieta – tydzień czwarty
Środę rozpoczęłam od chlebków ryżowych na śniadanie. Z serem smakują stanowczo dużo lepiej niż z polędwicą. Potem była znowu mandarynka. Pycha. Obiad niestety musiałam sobie odpuścić, bo wybrałam się na kawę, która nie do końca była „dietetyczna” ;) Kolacji jednak już nie odpuściłam, bo pomidorki z mozzarellą są zbyt dobre :D
W czwartek wróciłam do ścisłego przestrzegania wytycznych. Śniadanie z pumperniklem zaspokoiło mój poranny głód. Potem dopełniłam się grahamką. Obiad sprawił, że zaczęłam pękać. A kolacja pomogła mojemu żołądkowi się uspokoić ;)

Projekt Dieta – tydzień czwarty
Piątkowy poranek nie zapowiadał jeszcze katastrofy. Ona miała dopiero nadejść. Po porannych kanapkach z Bieluchem i późniejszych z Danio nic nie wróżyło odstępstw. Nawet obiad (czyli pierś w papirusie z ryżem i sałatką). Niestety (albo na szczęście!) wieczorem w Walentynki byliśmy u E. i F. Niestety gospodyni (:*) zrobiła przepyszną pizzę (no dobra, dwie pizze) i nie mogłam jej się oprzeć … Ale zjadłam też trochę sałatki.
Sobota też była dosyć grzeszna. Poranne śniadanie to jogurt z winogronami, a potem Danio z chlebkiem ryżowym. Zamiast obiady dwa drinki (jak tu się oprzeć truskawkowemu drinkowi …) i grzane piwko, a na kolację kanapka z serem … Ech.

Projekt Dieta – tydzień czwarty
W niedzielę odbiłam się jednak od dna! Dzień zaczęłam od dwóch kanapek (ser i dżem – połączenie idealne!). Na drugie śniadanie jogurt z muesli. Potem było już warzywnie. Obiad to kurczak z warzywami, a na kolację mieszanka warzywna na patelnię. Dało radę ;)

Jak zniosłam ostatni miesiąc?

Okazuje się, że dietowanie wcale nie jest takie trudne. Da się jakoś przeżyć. Po piątkowej wizycie u dietetyka jestem bardzo zmotywowana. Zwłaszcza, że było to pierwsze warzenie i mierzenie od miesiąca. 
Pewnie jesteście ciekawe efektów ;) Oj. Ja też byłam! Nie podam Wam na razie moich dokładnych wymiarów ani wagi. Chyba nie jestem jak na razie z siebie aż tak zadowolona. Może za jakiś czas ;) Póki co, musicie się zadowolić informacjami o spadku kilogramów i centymetrów.
Waga – 4 kg
Biust – 4 cm
Talia – 4 cm
Ramię – 2 cm
Biodra – 5 cm
Udo – 2 cm
Łydka – 1 cm
Czyli efekty już trochę widać :)

6 komentarzy

  1. Gratuluję efektów. Pomału po mału ale ważne, ze do przodu. A jedzonko wygląda baaaardzo smacznie.

  2. Anonimowy

    Fajnie, fajnie :) Gratuluję i… trzymam kciuki za jeszcze :)