Miał być post tylko o balsamie, ale wynalazłam na dysku stare zdjęcia dwóch produktów, o których zapomniałam kompletnie wcześniej napisać. Przy okazji możecie zobaczyć, jak zmieniła się jakość zdjęć, które wstawiam na bloga ;) Wczoraj były Walentynki, a ja jestem strasznie ciekawa jak je spędziłyście? :) Póki co, zapraszam do czytania.

Floslek – lipidowy balsam

Od producenta:

Balsam przynosi ulgę suchej i podrażnionej skórze, zapobiega wysuszaniu i pękaniu naskórka, zmniejsza zaczerwienienie oraz uczucie napięcia i szorstkości. Kompleks lipidów OMEGA zapewnia ochronę przesuszonej i odwodnionej skórze, zmniejszając parowanie wody z jej głębszych warstw. Prebiotyk wzmacnia barierowość skóry, stymulując jej mechanizmy obronne. Mocznik zmiękcza i nawilża naskórek oraz łagodzi swędzenie. Balsam odbudowuje warstwę lipidową, długotrwale i skutecznie nawilża i natłuszcza zarówno zdrową, jak i suchą, skłonną do zmian atopowych skórę.

Floslek – lipidowy balsam
Balsam przyszedł do mnie w standardowej dla Flosleku tubce z miękkiego plastiku. Także bardzo łatwo można wygrzebać z niej resztki, a nawet rozciąć go na pół. Tak więc plus za opakowanie. Po otwarciu czuć jedynie zapach balsamu – to taki typowy kremowy zapach – bardzo neutralny.
Wylewamy balsam i co widzimy? Biały, dosyć rzadki produkt. Trzeba nauczyć się z nim pracować, bo mi na przykład na początku sprawiał problemy przy rozsmarowywaniu. Jest treściwy, więc trudno się dziwić ;) Niby nie jest gęsty, a trudno się go rozsmarowuje.
A co z działaniem zapytacie. Otóż. Nie mam skóry atopowej (na szczęście!), ale moje łydki wiecznie swędzą. Są niesamowicie przesuszone i wymagają porządnego nawilżania. No i przyznaję, że ten balsam naprawdę daje radę. Po kilku dniach stosowania (dwa razy dziennie, bo niestety efekt pozostaje przez kilka godzin) łydki przestały swędzieć :D Także wydaje mi się, że spełnił swoje zadanie w 100%.
Floslek – lipidowy balsam
Podsumowując – polecam. Gdzie go znajdziecie? W aptekach i na stronie Flosleku (o tutaj). Ile kosztuje? 31zł za 200ml. 
Floslek – masło do ciała

Opis producenta:

Owocowa rozkosz dla zmysłów i ciała. Idealna pielęgnacja skóry przesuszonej, odwodnionej, normalnej oraz skłonnej do okresowego spadku nawilżenia. Masło doskonale nadaje się do masażu ciała. Ekstrakt z aceroli ma silne działanie przeciwstarzeniowe, a także nawilża i ujędrnia suchą, wrażliwą i alergiczną skórę. Naturalne oleje roślinne słonecznikowy, babassu, masło Shea i oliwa z oliwek natłuszczają i zmiękczają skórę. Latem doskonale regeneruje skórę przesuszoną i odwodnioną wskutek intensywnego opalania, a zimą wygładza, uelastycznia, nawilża i natłuszcza skórę, która jest poddana działaniu centralnego ogrzewania. Skóra sprężysta i aksamitna w dotyku, odpowiednio nawilżona i natłuszczona.

Jakiś czas temu zużyłam właśnie też masełko do ciała z Flosleku. Na śmierć o nim jednak zapomniałam i zdjęcia z recenzją zalegały na dysku komputera w otchłani zapomnienia … Ale nic straconego.
W pierwszej kolejności muszę wspomnieć o opakowaniu, które jest proste i wygodne w użyciu. Jest lekkie i odporne na upadki ;) Po otwarciu „słoiczka” od razu doszedł mnie zapach masełka. Biorąc pod uwagę, że nie przepadam za zapachem wiśni, ale ten wyjątkowo mi podpasował. Nie pachnie sztucznością, a oprócz wiśni czuć coś jeszcze, jakiś niezidentyfikowany smaczek (może to acerola?).
Jeżeli chodzi o aplikację, to jest bardzo wygodna, bo masło nie jest aż tak gęste i zbite jak niektóre tego typu produkty. Zaskoczyło mnie też jak szybko się wchłania. Potwierdzam też zapewnienia producenta o nawilżaniu – pod tym względem daje radę. Skóra była nawilżona przez dobre kilka godzin. Moim zdaniem, masło świetnie nadaje się na okres zimowy (jak to masło, na lato trochę zbyt tłuste). Zapach i kolor (intensywny róż) świetnie poprawiają nastrój i przypominają zielone pory roku.
Masło dostępne jest w siedmiu wariantach zapachowych i przyznam, że jestem kilku bardzo ciekawa (opuncja&biała herbata, liczi&arbuz, mango&marakuja). Masełka możecie kupić na stronie Flosleku w cenie 22,60zł za 240ml.
Floslek – Naturalne Piękno

Obietnice producenta:

Posiada wysokie właściwości absorbujące i seboregulujące. Szybko się wchłania. Zmniejsza wydzielanie sebum oraz nadmierną połyskliwość skóry. Zawiera wyciąg z drożdży bogaty w witaminy z grupy B, enzymy i sole mineralne, który reguluje proces rogowacenia naskórka i pracę gruczołów łojowych, oraz wyciąg z lilii wodnej, który nawilża, uelastycznia i uspokaja skórę. Regularnie stosowany: matuje i delikatnie rozjaśnia skórę, ściąga nadmiernie rozszerzone pory, łagodzi podrażnienia i wyraźnie uspokaja skórę, utrwala makijaż, bardzo szybko się wchłania.

Słoiczek jest oczywiście standardowy z zielonym wieczkiem. Krem jest jeszcze zabezpieczony sreberkiem. Kolor lekko beżowy i bardzo delikatny zapach. Kremik jest lekki, dzięki czemu ekspresowo się wchłania. O ile na dzień jest to bardzo dobry symptom, bo rzeczywiście pod makijaż świetnie się sprawdzał, tak już na noc wymagałabym raczej bardziej treściwego produktu, który zostawi jakiś ślad na mojej twarzy.

Nie powiedziałabym żeby przedłużał żywotność makijażu. Raczej po prostu w niczym nie przeszkadza. Raczej też nie matowił – po prostu nie było go kompletnie na twarzy widać, był całkowicie neutralny.

Podsumowując, jeżeli szukacie niezłego kremu na dzień i nie macie bardzo wymagającej cery to ten krem jest dla Was idealny. Nie polecam go raczej dla suchej cery i na noc – jest po prostu za słaby. Krem znajdziecie w cenie niecały 15zł na stronie Flosleku.

4 komentarze

  1. Zaciekawiło mnie masło do ciała. Bardzo duzo wariantów zapachowych to jak dla mnie wielki plus każdy znajdzie coś dla siebie.

  2. Masełka Flos-lek od dawna mnie kuszą-gdzieś je widziałam,nie wiem czy w Naturze? muszę poszukać :)

  3. Jestem ciekawa zarówno masła (już wiele dziewczyn nimi kusi na blogach pisząc, że są naprawdę fajne) jak i balsamu. Być może kiedyś, jak już zużyję moje gigantyczne zapasy :P uda mi się te produkty kupić.