Uwielbiam Walentynki! Powtarzam to co roku i co roku nie zrażają mnie wszystkie te wpisy na facebooku od moich znajomych, którzy jęczą jaka to straszna komercja … Ja jestem nieugięta i twierdzę, że Walentynki są cudownym dniem, a do tego są świetnym pretekstem do oderwania się od codziennych zajęć. No i przy okazji można też dać i dostać coś miłego ;) Do mnie wczoraj wparowało dwóch kurierów z walentynkowymi boxami, które bardzo skutecznie umiliły mi ten dzień :)
Walentynkowe boxy – glossy vs shiny
Zapowiedzi były szumne i nie ukrywam, że miałam nadzieję na tak zwane – „niewiadomoco”. Wyszło jednak tak nie do końca. Co prawda, suma summarum, jestem z pudełek zadowolona, bo w zasadzie wszystkie produkty wykorzystam, ale spodziewałam się większego „wow”.
Walentynkowe boxy – glossy vs shiny

AVON Tusz do rzęs Aero Volume

Z opisu wynika, że tusz zawiera w sobie cząsteczki wypełnione powietrzem, które dają efekt pogrubionych i zarazem lekkich, uniesionych rzęs. Mam wrażenie, że Avon stara się jak najbardziej udziwnić swoje tusze, żeby za wszelką cenę przyciągnąć klientki. Ale nie ukrywam – z przyjemnością sprawdzę jak działa. Kosztuje 36zł / 7ml i dostałyśmy pełen produkt.
L’OREAL PARIS Odżywczy eliksir do paznokci
Olejek ma zwalczać siedem oznak zniszczonych paznokci i sprawiać, że będą chronione, mocniejsze, bardziej gładkie, błyszczące mniej łamliwe, odżywione i mniej rozdwajające się. Niestety ten produkt kompletnie mi się nie przyda. A kosztuje 24,99zł / 5ml. Także pełny wymiar.
LOVE ME GREEN Organiczny krem do twarzy na noc
Standardowe działanie w organicznej otoczce. Nie jestem fanką wszelkich „ekologicznych” produktów, ale ten krem na pewno zużyję, bo obecna miniaturka kremu na noc mi się właśnie kończy i nie miałam nic w zapasie. Sprawdzę i dam znać, jak się sprawdził. Cena masakra – 74,90zł / 50ml. Dostajemy miniaturkę.
TAFT Spray do włosów
Tak, tak – ma dodawać objętości, siły i zdrowego połysku. Uwierzę jak zobaczę ;) Jak nie zadrapię się po nim na śmierć, to na pewno napiszę Wam, czy warto na niego ewentualnie wydać 18zł. Dostałyśmy pełną butlę 150ml. (Plus za psiukacz!)
TOŁPA Aksamitne mleczko do demakijażu
Można było trafić jeszcze na wersję z orzeźwiającym tonikiem-mgiełką. Niestety nie miałam tyle szczęścia. Cóż poradzić. Nie przepadam za mleczkami do demakijażu, ale zawsze jest szansa, że Tołpa będzie moim objawieniem. Niestety pewnie raczej nie na długo, bo pełna wersja (200ml) kosztuje ok. 24zł.
Generalnie? Z dwóch na pięć produktów jestem zadowolona. Jeden kompletnie mi się nie przyda i pójdzie w świat. A dwóm kolejnym daję szansę na wykazanie się. Ocena? 2,5/5
Walentynkowe boxy – glossy vs shiny
AROMATHERAPYBAR Olejek do masażu i kąpieli
Wanny nie posiadam, więc olejek (cynamon z pomarańczą) posłuży jedynie do masażu. P. powinien być zadowolony, ale jest cień szansy, że uda się go namówić na rekompensatę. To pierwszy produkt, który pasuje mi do okazji – Walentynek ;) Dostajemy full wypas, czyli 30ml za 18zł.
WHITE FLOWER’S EXPIERIENCE Maseczki błotne
O! To jest idealny prezent na Walentynki! Można by w takiej błotnej masce wystąpić wieczorem. Ciekawe jak szybko P. by uciekał :D A tak serio, trzy małe saszetki na pewno zużyję, bo maseczki błotne to coś co uwielbiam! Koszt? 19zł za cały zestaw.
JOKO Maskara Queen size
Kolejny tusz. Mam wrażenie, że już nigdy w życiu nie będę musiała kupować tuszy ^^ Ta z Joko podobno ma w swoim składzie winyl, który zwiększa odporność na czynniki zewnętrzne i elastyczność rzęs i przedłuża trwałość makijażu. Zastanawiam się, czy to ten sam winyl, z którego zrobione są płyty winylowe? ;) Cena w miarę rozsądna – 26zł.
GOLDWELL – Spray do włosów
Kolejny spray. Umówili się czy co? Tamten miał dodawać sił, a ten podobno jest mikroskopijny, ale za to dodaje obfitości (!?) i chroni kolor. Pożyjemy zobaczymy. Cena zabójcza – 50zł za 300ml.
BIELENDA Multifunkcjonalny krem CC 10w1
Jest AA, jest BB, teraz dają CC. Co będzie dalej? Z tego co zrozumiałam krem CC to taki krem BB tylko do całego ciała. Czyli w sumie balsam brązująco, ujędrniająco, rozświetlająco, nawilżająco, maskujący? Jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Ale sprawdzę. Co mi szkodzi ;) Butlę dostałyśmy pełnowymiarową (175ml). W sklepie zapłacimy 25zł.
Bonusikiem dla subskrybentek jest preparat do usuwania skórek w ogromnym opakowaniu. Wygląda interesująco i myślę, że ma szansę się sprawdzić. Zwłaszcza, że producent wyraźnie myślał tworząc go – wystarczy spojrzeć na aplikator.
Podsumowując – cztery produkty z sześciu na pewno z radością zużyję, a co do dwóch mam małe wątpliwości. Czyli całkiem nieźle. Ocena? 4,5/5
Krótko mówiąc – w tym pojedynku stanowczo wygrał ShinyBox. Nie pierwszy raz ostatnio. W zeszłym miesiącu też miał ciekawszą zawartość. Tak na marginesie – bardzo się cieszę, że Shiny zaczęło wysyłać ładne i mocne pudełka, które wreszcie wyglądają fajnie, a nawet lepiej niż Glossy :) A jak u Was? Które pudełko bardziej się Wam spodobało? No i oczywiście – miłosnego wieczorka Wam życzę!

17 komentarzy

  1. Na mnie oba nie zrobiły wrażenia, całe szczęście, że w tym miesiącu sobie odpuściłam zamawianie:)

    • admin

      No właśnie, czekałam na jakieś wielkie odkrycia, a tu tak jakoś normalnie ….

  2. Mi jakoś żadna zawartość nie przypadła do gustu, chociaż olejek zapowiada się ciekawie :)
    Daj znać czy jesteś z niego zadowolona.