Miałam na bieżąco pokazywać Wam wyniki mojego projektu denko, ale oczywiście nie wyszło. Na szczęście po prostu nie pokazywałam ich na blogu, bo torby z pustymi opakowaniami piętrzyły się w szafie. W końcu wzięłam się za siebie, wyciągnęłam ten bałagan i zrobiłam zdjęcia. Dzisiaj i jutro postaram się Was zalać falą pustych opakowań i moich krótkich opinii na ich temat. Tak, post będzie w dwóch częściach, bo przez jedną nikt o zdrowych zmysłach by nie przeszedł :)
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Tak wyglądała jedna z toreb, w których „kolekcjonuję” puste opakowania. P. przez cały czas się zastanawia jaki to w ogóle ma sens. Nie potrafi zrozumieć ;)
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Dermedic – Żel pod prysznic eliminujący cellulit
Dostałam go dawno temu w ShinyBoxie i nawet chciałam kiedyś napisać jego recenzję, ale strasznie nie lubię pisać o tym, że kosmetyk nie robi nic z tego, co obiecuje producent. W tym przypadku jest to zwykły żel pod prysznic, który nie zdziała żadnych cudów. Nawet w połączeniu z swoim bratem, czyli czymś na kształt remu do ciała. Stanowczo nie polecam, można lepiej wydać pieniądze.
Casa D’Argane – Marrakech Medina Liquid Black Soap
Jeden z droższych żeli pod prysznic, jakiego przyszło mi używać. W sumie nie bardzo rozumiem, dlaczego kosztuje aż 110 zł … Jest bardzo gęsty, przez co trudno się wylewa z opakowania, a do tego (jak dla mnie) ma dosyć nieciekawy zapach – mocno orientalny. Sama na pewno go nie kupię.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Teraz czas na cztery żele pod prysznic. Dwie próbki, które okazały się najzwyklejszymi na świecie żelami. Natomiast żel pod prysznic z The Body Shop okazał się całkiem przyjemny – fajna konsystencja i miły zapach. Ma on jednak dwie wady – cena (stanowczo za wysoka, jak za zwykły żel pod prysznic) i twardy plastik, co skutecznie utrudnia jego wydobycie. Czwarty żel (ten od AA) to jednak mistrzostwo świata – P. jest w nim totalnie zakochany. W zasadzie to jest zakochany w jego zapachu – bo to taka słodka brzoskwinka. W tym przypadku nie odstrasza mnie nawet jego dosyć wysoka cena. Możliwe, że jeszcze kiedyś się na niego skuszę.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Na zdjęcia zasłużyły także trzy miniaturki balsamów do ciała. Staram się ich jak najczęściej używać i mimo ciągłej walki z moim brakiem systematyczności notuję coraz lepsze efekty w tej materii. Przyznam, że jestem z siebie coraz bardziej dumna. A do kosza poszły: mini żel z L’Occitane – był moment, że miałam w domu chyba ze cztery takie miniaturki i niestety trochę się z nimi męczyłam, bo zapach średnio mi podpasował. Z drugiej strony taka pojemność idealnie nadawała się na wyjazdy. Na pewno go jednak nie kupię.
Zużyłam też miniaturkę balsamu od Cherry Masaki. Ten niestety także nie przemówił do mnie do końca. Ma mdły zapach i niestety (jak dla mnie) jest zbyt wodnisty, co jakoś nie do końca do mnie przemawiało … Trzeci balsam to cudeńko od Victoria’s Secret – cudny zapach, konsystencja, a do tego bardzo wygodne opakowanie. Nad nim na pewno jeszcze pomyślę.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
W swojej wielkiej torbie ze zużyciami znalazłam także dwa opakowania po żelach pod prysznic od L’Occitane. Dokładnie po wersji z werbeną, która pachnie cudownie i kojarzy mi się ze słodką cytrynką. Miałam kilka opakowań i wszystkie z wielką radością zużyłam, ale sam żel nie jest warty swojej ceny, bo tak naprawdę jedynym jego atutem jest zapach.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Udało mi się też wyrzucić trzy próbki kremów do rąk. Jak widzicie, zużyłam dwa kremy z L’Occitane, które bardzo miło wspominam, bo naprawdę świetnie nawilżają i miło pachną. Trudno jest się nie zgodzić z krążącymi po blogach bardzo pozytywnymi opiniami na ich temat. Trzecia miniaturka raczej słaba, masakrycznie pachniała.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Nie mogło oczywiście zabraknąć dezodorantów. Od kilku miesięcy nieprzerwanie używam Dove, bo dostałam od firmy spory zapas produktów. No i jestem z nich bardzo zadowolona – spełniają swoje zadanie w 100%. Ładnie pachną, raczej nie brudzą ubrań, a do tego są stosunkowo niedrogie. Czego chcieć więcej? :)
Projekt denko – I kwartał 2014 |
O dziwo – udało mi się też zużyć kilka produktów z kolorówki. Do kosza poszedł podkład Bourjois healthy mix, który świetnie się u mnie sprawdzał i powiem szczerze, że byłam z niego bardzo zadowolona. Do tego stopnia, że zapewne jeszcze do mnie wróci :) Wykończyłam też jego letniego następcę, czyli Maybelline Dream Pure BB. Ten (jak się zapewne domyślacie) z podkładem ma bardzo niewiele wspólnego – z prawdziwym BB również. Nazwałabym go raczej delikatnym kremem koloryzującym. W takiej formie się sprawdza i naprawdę na lato daje radę. Zużyłam także puder z Maybelline Affinitone. Bardzo fajny produkt i co dla mnie najważniejsze – nie robiła się na jego powierzchni skorupka, z którą męczę się przy obecnym pudrze. Rany, jak ja tego nie znoszę! Na koniec tusz do rzęs od Eveline, który dostałam (a w zasadzie bezczelnie zabrałam) od koleżanki. Fajnie pogrubia i dodaje objętości, na szczęście raczej nie podkręca :)
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Musiałam też pożegnać się z dwoma produktami do pielęgnacji ciała – kremem ujędrniającym do biustu od Eveline, który poza tym, że sprawia, że skóra jest bardzo aksamitna w dotyku i miękka nie robi nic więcej. A już na pewno nie ujędrnia i nie powoduje efektu push-up. Natomiast produkt Perfecty na rozstępy całkiem nieźle sobie radzi. Przy codziennym stosowaniu można zauważyć efekty kuracji i zmniejszone rozstępy. Albo raczej rozjaśnione. Tak czy inaczej – produkt godny polecenia.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Jednymi z produktów, które całkiem szybko udaje się zużywać są żele do mycia twarzy. U mnie w ostatnim czasie poszły dwa – próbka od La Roche-Posay oraz żel z Nivea. Oba całkiem znośne, chociaż doopy mi nie urwały.Wiecie jak to jest – niektóre żele sprawiają, że po prostu musimy kupić kolejne opakowanie, a na inne patrzymy z nadzieją, że jak najszybciej się skończą. U mnie w tych przypadkach był stan pośredni, ni mnie grzały, ni ziębiły.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Na zdjęciu powyżej mam dwa produkty, które nie pasowały do innych kategorii. Krem do twarzy z Flosleku. Pisałam o nim w oddzielnym poście i zdania nie zmieniłam oczywiście :) Wiecie już wszyscy, że bardzo lubię kremy do twarzy z Flosleku. Drugi produkt to peeling z bebeauty lub jak kto woli po prostu z Biedronki. To mój i P. ulubiony zapach, czyli borówka. Uwielbiam te peelingi i bardzo żałuję, że tak rzadko można na nie trafić. Mogłyby wejść do ciągłej sprzedaży. Pisałam o nim kiedyś w oddzielnym poście.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
W ostatnim czasie poszło także sporo płynów do demakijażu. Pożegnałam się m.in. z płynem z Lierac – nie był zły, powiedziałabym wręcz, że bardzo dobry. Może Biodermy nie pobija, ale świetnie radzi sobie z makijażem. Płyn z Yasumi ma formę bardziej żelu i średnio się z nim dogadywałam. Natomiast płyn z Ziaji jest tani i niezły, ale były momenty, w których musiałam się mocno postarać, żeby zmyć pomalowane mocniej oczy.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Te produkty to ciąg dalszy niepasujących do niczego rzeczy. Malusieńka próbeczka toniku, która starczyła na dosłownie dwa razy i nic nie mogę o niej powiedzieć. Próbka z perfumami Just od Cavalli nie do końca do mnie przemówiła. Wolę bardziej subtelne i słodkie zapachy. Na koniec top coat z Essence, który spisywał się bardzo dobrze i niestety się skończył. Na pewno kupię go ponownie.
Projekt denko – I kwartał 2014 |
Na sam koniec trzy produkty do włosów. O szamponach z Dermeny już wiecie – są to szampony, które od jakiegoś czasu pozwalają mi żyć bez ciągłego swędzenia głowy. Zachęcam do przeczytania ich recenzji. Zużyłam też maseczkę z Furterier, która jak wszystkie produkty tej marki jest po prostu dobra :)
Jak idą Wasze projekty denko? Używałyście tych produktów? Jakie macie o nich zdanie?
6 komentarzy
Ogromniaste denko . Popieram opinie wyżej.Aż mi wstyd że moje jest takie malusieńkie. Ale postaram się na przyszłość poprawić. Pozdrawiam :)
U mnie Dermena na podrażnioną skórę głowy przyniosła zupełnie odwrotny skutek, przesuszyła mi włosy i dostałam od tych szamponów paskudnego łupieżu… z którym o dziwo poradziło sobie Head & Shoulders. Kurczę, cały czas nie mogę trafić peelingu idealnego, może uda mi się kiedyś trafić ten z Biedronki :)
Denko gigant ;-) Ja przyznam, że nie polubiłam tego peelingu z BeBeauty :-( Miałam wersję mango i strasznie słabo ścierała :-(
u mnie tez takie duże denko było długo nie umiałam się zebrać żeby je zrobić ;p płyn z Yasumi u mnie czeka w kolejce do zużycia ciekawe jak u mnie się sprawdzi ;)
Jeszcze nigdy nie udało mi się trafić na ten peeling z Biedronki :((( a denko faktycznie, okazałych rozmiarów :)
Wow, faktycznie ogromne denko. Szczególnie że to tylko część ;).
Też bym chciała zobaczyć te peelingi w stałej ofercie Biedronki, bo nie udało mi się ich jeszcze kupić.