Rosja nie chce naszych jabłek, więc zjemy je sami na złość Putinowi. I z tym optymistycznym akcentem postanowiłam podzielić się z Wami moim przepisem na placki jabłkowe, które idealnie sprawdzają się w roli sycącego (zwłaszcza sobotniego) śniadania. Nie ukrywam, że lubię móc sobie je podgrzać drugiego dnia i mieć posiłek z głowy :)
Śniadaniowe placki jabłkowe
Przepis jest banalnie prosty, ale już zapewne zauważyliście, że u mnie nic skomplikowanego się nie pojawia. Bo po co robić sobie problem?

Potrzebujemy:

  • jajko
  • 2,5 szklanki mąki
  • 1,5 szklanki mleka
  • 3 jabłka
Jabłka obieramy ze skóry i kroimy na niewielkie kawałki. Oddzielamy biało od żółtka i ubijamy białko na sztywną pianę. Dodajemy do niej mleko, mąkę i żółtko. Następnie wszystko miksujemy (ciasto będzie dosyć gęste, a na pewno bardziej niż ciasto na naleśniki). Do masy wrzucamy jabłka. Jedna pełna łyżka ciasta z owocami to jeden placek. Smażymy na patelni z rozgrzanym tłuszczem. Najlepiej smakują z cukrem pudrem :) Są pyszne na ciepło i na zimno.
Jest jeszcze drugi sposób. Jeżeli chcemy, żeby w każdym placku było bardzo dużo jabłka, można pokroić owoce na plastry i każdy plaster maczać wtedy w cieście i smażyć oddzielnie. Tylko wtedy potrzeba raczej czterech jabłek.
Śniadaniowe placki jabłkowe

Lubicie placki na śniadanie? Ja próbowałam je robić jeszcze z gruszką i wychodziły przepyszne :) Macie jakieś sprawdzone przepisy na inne tego typu placki? Chętnie wypróbuję :)

15 komentarzy

  1. Pięknie wyglądają a pewnie jeszcze lepiej smakują, bo ja lubię wszystkie placki tylko ze smażeniem u mnie jest raczej kiepsko :)

  2. Kocham takie placuszki :) Na blogu mam przepis na całe krążki jabłek w cieście, a do tego sos czekoladowy :)

    • admin

      Koniecznie, u mnie dzisiaj były na śniadanie :) Jeszcze na jutro trochę zostało :D

  3. Zaczynając dzień od takich placków możemy być pewni, że dzień będzie udany :)

  4. Uwielbiam choć robię je zupełnie inaczej, bez takie ogromnej ilości mąki :) i wychodzą bardzo jabłkowe :)

    • admin

      U mnie w domu też kiedyś bywały na obiad. Odkąd mieszkamy sami, to jedno z naszych ulubionych śniadań właśnie ;)