Wakacje zbliżają się już ku końcowi, coraz szybciej robi się ciemno, a temperatury spadają w zastraszającym tempie … Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy, bo uwielbiam jesień i już nie mogę się jej doczekać. Póki co, cieszę się jednak ostatnimi podrygami lata i zapraszam Was serdecznie na podsumowanie ostatniego tygodnia (a w zasadzie nawet dwóch) i kilka słów o czymś totalnie dziwnym.
Imieninowe słoneczniki od Małża |
Przede wszystkim chciałabym Wam polecić moje ostatnie posty z serii Galeria na Piąteczek. Pierwszym z nich były obrazki stworzone na wzór dziecięcych „dzieł sztuki”. Ja pękałam ze śmiechu, jak je oglądałam :) Gdybyście chcieli zobaczyć jak ładnie ująć na zdjęciach upadki, to gorąco polecam zbiór autorstwa Sandro Giordoan. Na zakończenie tej części – ostatnia galeria, czyli wspaniałe zdjęcia z mlecznym przesłaniem.
Gdy już się znudzicie moim blogiem, odsyłam Was na YT, gdzie odkryłam niesamowity program tworzony przez RMF FM – Gdzieś to już słyszałem. Będąc już przy oglądaniu. W ostatnim czasie udało nam się zobaczyć kilka filmów (i nie tylko), o których chciałabym Wam powiedzieć:
- Minionki rozrabiają – naszło nas na oglądanie bajek :D I prawdę mówiąc – dawno się tak nie uśmialiśmy. Film ogląda się bardzo przyjemnie i z bananem na twarzy. Polecicie mi jakąś bajkę na niedzielny wieczór? :)
- Atlas Chmur – zabieraliśmy się do tego filmu od kilku ładnych miesięcy. Niestety ciągle nie mogliśmy go zdobyć w dobrej jakości. No i ostatnio znalazłam go na VoD UPC za symboliczne 8 zł. Włączyliśmy. A ja po godzinie nadal nie wiedziałam, o co chodzi. Ten stan utrzymał się do samego końca. Uważam, że każdą historię opowiedzianą w tym „obrazie” można by było opowiedzieć w osobnym filmie (które wtedy byłyby bardzo ciekawe!), a nie zbijać w jedną „kupę”.
- Niezgodna – obejrzeliśmy z polecenia mojej młodszej siostry, która uwielbia głównego bohatera. No i się nie zawiedliśmy. Pozycja obowiązkowa dla fanów Igrzysk Śmierci.
W temacie filmów – wiecie, jak tworzy się scenerię do wielkich superprodukcji? Jeżeli nie, to koniecznie zobaczcie te sceny z filmów „od kuchni”.
Zaczęłam się trochę ruszać!
Chciałabym się też pochwalić, że w końcu zaczęłam biegać (chociaż nie wiem, czy mogę powiedzieć, że zaczęłam, skoro udało mi się to dopiero dwa razy w ciągu dwóch tygodni…). Teoretycznie dzisiaj powinnam także wskoczyć w adidasy i ruszyć na podbój osiedlowych ścieżek ;)
Poniżej widzicie moje dwa podsumowania biegania. Proszę się nie śmiać z prędkości, ale to dopiero początek! No i nie biegam ciągiem – jestem jednak za interwałami. Gdybyście chciały dodać mnie do znajomych na endomondo, serdecznie zapraszam. Poza bieganiem udało mi się też raz przećwiczyć skalpel Chodakowskiej i przyznaję, że dała mi niezły wycisk. Postaram się to częściej powtarzać!
Po bieganiu niestety przychodził też czas na rozpustę. Jestem ciekawa, czy widziałyście mój pyszny deser galaretkowy ;) Jeżeli nie, to zobaczcie same. Zapraszam Was też gorąco do polubienia mnie na fejsiku i Instagramie :)
(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = „//connect.facebook.net/pl_PL/all.js#xfbml=1”; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, 'script’, 'facebook-jssdk’));
Post użytkownika tosiakowo.pl.
Żeby nie było tak smutno, mam dla Was także garść ciekawych linków z ostatnich kilku tygodni, którymi chciałabym się z Wami podzielić :)
Na blogu Magdy (My Pink Plum!) znalazłam coś, czego od dawna szukałam, czyli tablicę symboli do prania. Nie lubię prać i prawdę mówiąc nie mam kompletnie głowy do zapamiętywania tych wszystkich dziwnych znaczków. Dlatego szukałam czegoś, co będzie mi o nich na bieżąco przypominać. Postanowiłam wydrukować i powiesić w łazience. Zwłaszcza, że Magda przygotowała 20 wersji kolorystycznych – także każdy znajdzie coś dla siebie :)
Na początku czerwca na blogu Vel trafiłam na wspaniały wpis „Jeżeli sądzisz, że nie potrafisz – masz rację!”. Dawno nic mnie aż tak bardzo nie zmotywowało do działania! Myślę, że Wam też pomoże :)
Jakiś czas temu znalazłam też ciekawą infografikę, która zapewne przyda się każdemu mięsożercy. Chodzi o podział krówki na wszystkie zjadliwe elementy z informacją o jej „drogocenności” i sposobach przyrządzenia. A będąc w kulinarnym klimacie mam dla Was jeszcze jedną propozycję autorstwa Magdy. Tym razem – kuchenny przelicznik w kilku wersjach kolorystycznych.
Było też wyzwanie
Oczywiście nie może zabraknąć chociaż wspomnienia o ostatnim blogowym wyzwaniu z Ulą z bloga Sen Mai. Wyzwanie trwało pięć dni i gorąco zapraszam Was do zapoznania się z postami z tej serii:
- Zobowiązuję się do końca miesiąca
- Boję się wybiegać w przyszłość
- Sprzątanie prawej kolumny (+ sierpniowy GlossyBox)
- Garść życiowych mądrości (+ sierpniowy ShinyBox)
- Mail blogowy (+ Mleczne PinUps)
Na koniec tej części – pamiętajcie, że już jutro do Biedronek wejdzie druga część szkolnych wspaniałości! Przeczytajcie koniecznie o moim biedronkowym szaleństwie!
Na sam koniec tego posta chciałabym się Was zapytać co sądzicie o modzie na „Face-kini”. Słyszałyście w ogóle o tym? Bo ja prawdę mówiąc przeczytałam o tym dopiero w ostatnim czasie i trochę mnie to zmroziło. Słowem wyjaśnienia – to maski przeznaczone do ochrony twarzy przed słońcem, które są niesamowicie modne w Chinach. Jak wiadomo, ceni się tam białą skórę, która nie powinna przyjmować promieni słonecznych.
Dlaczego piszę o tym teraz? Bo jeden z nowojorskich magazynów zaprezentował w tym miesiącu sesję zdjęciową, w której „Face-kini” jest normalnym elementem stroju kąpielowego. Szczerze? Nie podoba mi się to. Obawiam się, że bardzo bym się zdziwiła widząc kogoś w takiej masce w trakcie np. pobytu na plaży. Oczywiście każdy może robić co tylko chce, ale mam ogromną nadzieję, że ta nowa moda pozostanie jednak w Azji. Widok tylu „bandytów” w kominiarkach na plaży mógłby przyprawić o zawał nie jadą starszą panią ;)
A Ty? Co sądzisz o „Face-kini”?
Podobał Ci się post? Daj kciuka w górę i podziel się nim z innymi! Będę wdzięczna :)
Comments are closed.