Wakacje, ach wakacje! W końcu mam dobry humor, bo powoli zaczyna się u nas wszystko układać. Nie pisałam Wam o tym wcześniej, ale mój P. ostatnie dwa tygodnie spędził w szpitalu. Dlatego właśnie tak rzadko tu zaglądałam. Z tego powodu tematyka medyczna jest mi ostatnio wyjątkowo bliska (sami rozumiecie …). Sporo czytałam i natknęłam się na termin „turystyka medyczna”, który wyjątkowo mnie zaciekawił. Słyszeliście o tym?

Źródło

Zapytacie zapewne o co chodzi. Już śpieszę z odpowiedzią!

W związku z chorobą P. zastanawialiśmy się nad innym miejscem leczenia niż Warszawa. Wiadomo – kolejki i długi czas oczekiwania na zabieg nie wpływają pozytywnie na samopoczucie chorego i jego bliskich. Niestety (a może na szczęście?) ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo P. ponownie wylądował w szpitalu i nie było już mowy o szukaniu innych rozwiązań. Okazuje się jednak, że niektórzy poszukiwanie miejsc na leczenie traktują jak wyprawy wakacyjne. Skojarzyło mi się to trochę z zagranicznymi sanatoriami bez ograniczeń wiekowych :)

Otóż ludzie wyjeżdżają za granice tylko po to, aby poprawić swoje zdrowie lub urodę. A takie „wycieczki” są coraz bardziej popularne. Tu ciekawostka – pierwsi turyści medyczni pielgrzymowali do uzdrowisk, a najsłynniejsze z nich (działające od VI w.p.n.e. do co najmniej II w.n.e.) było w mieście Epidauros (w Grecji, oczywiście).

Żeby było ciekawiej – obecnie turystyka medyczna to tak naprawdę połączenie terapii i zwiedzania. Nie ukrywam, że mi najbardziej kojarzy się z wyjazdami do krajów azjatyckich. No wiecie – Indie, Tajlandia. A tu się okazuje, że Polska (naprawdę!) zaczyna być coraz bardziej popularna jako cel leczenia dla zagranicznych „turystów”. Podejrzewam, że przyciągają ich przede wszystkim niższe ceny :) Wracając jednak do Indii – tu miałam rację. To właśnie tam najczęściej jeżdżą medyczni turyści. W tyle nie zostaje też Singapur i Tajlandia.

Pomyślałam sobie, że łatwo jest znaleźć za granicą specjalistę w danej dziedzinie medycyny, ale większym problemem może być załatwienie sobie u niego wizyty. A gdzie tam! Okazuje się, że są już firmy, które organizują takie wyjazdy. Ten sektor podobno działa już bardzo prężnie o.O Zarabiają na tym linie lotnicze (proponują zniżki), hotele (są specjalne oferty dla takich turystów!) i oczywiście kliniki, które przyjmują klientów :)

Ciekawiło mnie, czy są już takie firmy w Polsce. Okazuje się, że nawet my Polacy możemy szukać lekarza w innym mieście, a nawet w innym kraju. Trafiłam na co najmniej dwie: Trendmed i Tourmedica. Ta druga działa też za granicą, więc zagraniczne kliniki stoją przed nami otworem :D

Słyszeliście kiedykolwiek o takich „wycieczkach”? Skorzystalibyście? Bo prawdę mówiąc, kiedy już się zagłębiłam w tym temacie, myślę, że otworzyła się przede mną kolejna opcja w krytycznej sytuacji. Tylko ciekawe czy bym się odważyła?

2 komentarze

  1. Biorąc pod uwagę koszty,wolałabym zapłacić w Polsce. Zresztą ja dalej uwazam-a mieszkanie za granicą tylko mnie w tym utwierdza- ze polscy lekarze są rewelacyjni tylko system jest zly

    • admin

      Zgadzam się w 100 procentach! Lekarzy mamy naprawdę świetnych, tylko niestety wszystko działa nie tak jak trzeba :( A najgorsze jest to, że człowiek sobie to uświadamia w bardzo brutalny sposób …