Wczorajszy poranek przyniósł użytkownikom Instagrama ogromne zaskoczenie. W aplikacji pojawiła się funkcja, która wygląda niemalże identycznie jak my stories znane ze Snapchata. Teraz zapewne wielu zagorzałych fanów żółtego duszka ma problem – Instagram czy Snapchat? Ja prawdę mówiąc podjęłam już decyzję. Przechodzę całkowicie na Instagram!

Instagram czy Snapchat

Instagram czy Snapchat?

Dla mnie wybór od samego początku był oczywisty. Ze Snapchatem niestety jakoś nie potrafiłam się polubić. Nie jest tak intuicyjny jak Instagram. Przyznam się szczerze, że początkowo kompletnie nie potrafiłam zrozumieć, o co w nim tak w ogóle chodzi. Opcja my stories była jedyną interesującą mnie funkcjonalnością, bo nie mam zacięcia do vlogowania, a to zapewniało łatwy kontakt z czytelnikami. Niestety z systematycznością było ciężko. Przez pewien czas na bieżąco śledziłam kilka (no, może kilkanaście) interesujących mnie osób. Potem doszłam do wniosku, że siedzenie w kolejnej aplikacji, która nie jest dla mnie tak oczywista jak inne, jest po prostu nużące. Pierwsza radocha z odkrycia czegoś nowego minęła i zapomniałam o duszku.

Aż tu nagle wczoraj Instagram zrobił mi ogromną niespodziankę i zaktualizował swoją aplikację właśnie o opcję stories. Dzięki niej można zamieszczać (identycznie jak na Snapchacie) zdjęcia i krótkie filmy opatrzone komentarzem, emotką lub rysunkiem. Można także nakładać filtry. Jest ich co prawda dopiero kilka, ale jednak są. Materiały znikają po 24 godzinach.

Za co kocham?Na co czekam?
  • nie muszę budować nowej społeczności w kolejnej aplikacji;
  • mam oba narzędzia, z których często korzystam w jednym miejscu;
  • mogę dodawać do relacji zdjęcia, które zrobiłam w ciągu ostatnich 24h (wystarczy na ekranie kamery pociągnąć w dół górną krawędź ekranu);
  • przycisk nagrywania ma tęczową obwódkę;
  • można łatwo wysłać komentarz do oglądanego instasnapa;
  • mogę wykluczyć konkretnych widzów, którzy mają nie widzieć danego instasnapa.
  • naklejki i opisy miejsc;
  • wyciszanie dźwięków w filmach;
  • większą liczbę filtrów;
  • możliwość zmiany kamery w trakcie nagrywania;
  • … ?

Jak widzicie, widzę dużo więcej zalet niż wad tej nowej funkcjonalności. Z tego też powodu od wczoraj bardzo intensywnie ją testuję i jestem w niej totalnie zakochana. Zdjęcia na Instagramie to jedno, ale takie dzielenie się „kulisami” jest naprawdę niesamowicie przyjemne. I to zarówno z perspektywy twórcy jak i odbiorcy. Podsumowując – jestem na TAK! I już nie mogę się doczekać kolejnych aktualizacji Instagrama, które – miejmy nadzieję – przyniosą usprawnienia!

Tymczasem – zapraszam na mój profil – tosiakowo.

Dajcie też znać, co sądzicie o tej nowej funkcjonalności! Zostajecie na Snapchacie czy wybieracie Instagram?

3 komentarze