Wczoraj na YouTube powędrował film, na którym pokazuję jak rozpisałam swój czerwiec w bullet journalu. Spodobała mi się oszczędność w ozdobnikach, którą zapoczątkowałam w maju. Stwierdziłam, że będę ją kontynuować! No i tym sposobem wyszedł mi czerwiec w kolorach typowo letnich, bo w pomarańczu i czerwieni. A tych dosyć rzadko używam. Jeżeli nadal szukasz inspiracji, to zapraszam dalej.
Bullet journal czerwiec
Pierwsza strona to jak zawsze powitanie miesiąca. To z zeszłego miesiąca średnio mi się podobało. Mam wrażenie, że kompletnie mi nie wyszło, więc tym razem postarałam się bardziej. No i efekt końcowy podoba mi się bardzo! Na górze pojawiło się drzewko cytrynowe, które jakoś nierozłącznie kojarzy mi się z latem. W prawym górnym rogu znalazł się też mały kalendarz na cały miesiąc, żebym miała ogląd na wszystkie dni. Na środku postawiłam na prosty napis. Tym razem w języku polskim, bo chciałabym chociaż trochę zacząć ćwiczyć pisanie w naszym ojczystym języku. Jest to dla mnie o tyle trudne, że dużo lepiej moim zdaniem wygląda wszystko tak po prostu po angielsku. Co jeszcze mam na stronie powitalnej? Prosty rysunek kwiatów. Chociaż głowy nie dam czy można to nazwać kwiatami.
Kolejne dwie strony są już mocno zakorzenione w moim bujo i świetnie się sprawdzają. Lewa część to najprostszy kalendarz na cały miesiąc z wypisaną listą dni w kolumnie. Obok nich wpisuję po prostu ważne wydarzenia, które mnie czekają. Wszelkiego rodzaju urodziny, spotkania czy wyjazdy. Sprawdza się to u mnie naprawdę świetnie. Nie ukrywam, że najchętniej robiłabym miesiąc w kole, ale u mnie wygląda to zwykle wybitnie pokracznie…
Obok jest moja rozpiska działań blogowo-jutubowo-mailingowych w formie kalendarza „okienkowego”, co daje mi pogląd na wszystkie dni danego miesiąca.
Od czerwca wszędzie, gdzie działam wkracza systematyczność. Co to oznacza? W poniedziałki i czwartki pojawią się nowe wpisy na blogu. W środy i piątki będzie na Ciebie czekał nowy film na kanale. Natomiast wtorki zarezerwowane są dla newslettera, na który warto się zapisać.
Nastrojowy ogród
Dwa ostatnie miesiące minęły mi na codziennym kolorowaniu nastrojowej mandali. Teraz postanowiłam spróbować czegoś nowego i zdecydowałam się na coś, co na razie nazwałam nastrojowym ogrodem. Założenie jest bardzo proste: rozrysowałam gałęzie, na których są kwiaty. I każdy z nich codziennie będę zamalowywać kolorem odpowiednim dla mojego aktualnego nastroju. Jestem bardzo ciekawa efekty pod koniec czerwca. Chętnie przygarnę też propozycje innych tego typu rozwiązań, żebym mogła je wykorzystać w kolejnym miesiącu.
Strona obok jest zarezerwowana dla wyzwania #kreatywnebujo, którego wystartowała właśnie czerwcowa edycja. Tym razem w dwóch odsłonach: cytrusowej i lodowej. Po wszystkie szczegóły odsyłam Cię do posta na ten temat – #kreatywnebujo czerwiec!
Trochę zdrowia w bujo
Na koniec mam jeszcze dwie strony poświęcone luźno rozumianemu zdrowiu. Po lewej standardowo mam tracker kroków, który najlepiej motywuje mnie do chodzenia. Chociaż już po dzisiejszym dniu widzę, że będzie bardzo trudno utrzymać moje założenie co najmniej 7 tysięcy kroków dziennie. Niestety w dni, w które idę do pracy trudno jest mi się rano zmotywować do wyjścia na przykład na spacer… Jak żyć.
Druga strona jest trochę zmodyfikowana. Dotyczy moich godzin snu. Zaznaczam tam sobie przespane godziny. A nowością jest fakt, że po prawej stronie dorysowałam tabelę do tzw. „nap time”, czyli po prostu drzemek w ciągu dnia. Bo niestety zdarzają mi się w dni, kiedy idę do pracy na 6 rano. Wtedy zwykle po powrocie do domu po prostu padam… A do tej pory nie miałam, gdzie tego odnotować. Teraz to się zmieni!
Na koniec chcę jeszcze przypomnieć, że dla osób zapisanych na newsletter mam przygotowaną całą masę niespodzianek! A przede wszystkim dostęp do tej Tajnej Bazy Tosiakowa!
Comments are closed.