Moje kolejne zużycia, którymi chcę się pochwalić. Bo to jest zawsze powód do dumy :) W tym miesiącu się uzbierało całkiem sporo. Prawdę mówiąc dobrze jest robić takie podsumowanie bo napawa to optymizmem, że człowiek nie tylko kupuje to wszystko, ale też po trochu zużywa. Co prawda mogłoby to trochę szybciej się odbywać. Ale cóż. Nie można mieć wszystkiego.W najbliższych dniach pojawią się zapewne recenzje wszystkich produktów, które udało mi się zużyć. No. Przechodzę do rzeczy.
Jak widać trochę tego jest. Na tym zdjęciu są tylko rzeczy, które udało mi całkowicie zużyć :)
Na pierwszy rzut idą zużycia typowo kolorówkowe. Z takich się chyba najbardziej zawsze cieszę :) A udało mi się zużyć top coat z Barbry Pro, z którego byłam bardzo zadowolona. Był całkiem wydajny – miałam go ok 4 miesięcy, a używałam bardzo często.Drugim radosnym produktem jest mój ulubiony tusz do rzęs z AVON – Super Shock (czarny). Był z limitowej edycji z zodiakiem na opakowaniu. Niestety zużyłam go do samego końca, mimo że starałam się go oszczędzać :) Póki co nie kupię ponownie tych dwóch produktów bo mam spory zapas innych produktów tego rodzaju.
Jeśli chodzi o zapachy to zużyłam wodę toaletową z AVON Hawaiian Shores. Był to mój ulubiony letni zapach, który stosowałam dosłownie codziennie :) Ale niestety się skończył. Na szczęście mam jeszcze klika innych flakoników pachnących cudeniek :) A drugim produktem jest dezodorant z NIVEA – pure & natural action, który dostałam do testowania z kampanii promocyjnej ze strony NIVEA. Jako, że używam blokera z Ziaji używam teraz dowolnych dezodorantów tylko po to, żeby uzyskać lekki zapach.
Jeżeli chodzi o włosy to zużyłam dwie odżywki, a w zasadzie półtorej :) Na pierwszy rzut poszła odżywka z farby do włosów Shwarzkopf Essential Color. Bardzo lubię tą odżywkę bo jest bardzo duża i mi starczyła na ponad tydzień :) Potem używałam odżywki z Garniera, z której jestem bardzo zadowolona i w ogóle znowu przekonałam się do Garniera i w kwestii szamponów i odżywek.
Żele pod prysznic idą u mnie szybko, bo używam ich zarówna ja i P. W tym miesiącu poszedł nasz ulubiony wakacyjny żel z AVON – Tropics, który zawsze kojarzy nam się z wakacjami w Zakopanem. Uwielbiam go, jak i wszystkie żele pod prysznic z AVON. Potem używaliśmy żelu z Fa, tylko dlatego go kupiłam bo był oczywiście na promocji i oprócz ładnego zapachu nic dobrego o nim nie powiem, bo bardzo przesusza skórę.
Używałam też specyfików biedronkowych do twarzy. Żelu peelingującego do mycia twarzy, jako zwykłego codziennego żelu do mycia twarzy rano i jestem bardzo zadowolona, robił co miał robić i nie podrażniał :) A do wieczornego demakijażu żelu micelarnego i też dobrze sobie radził ze zmywaniem podkładu i reszty makijażu twarzy (bez oczu, które zmywam dwufazowym wcześniej).
Produkty do twarzy poszły jeszcze dwa. Dokładniej to kremik z La Roche – Posay, Toleriane Ultra. Byłam z niego bardzo zadowolona, ale cudów nie zdziałał. Dostałam go chyba z Glamour do testowania. Dokładna recenzja będzie niedługo. Tak samo kuracja z Rival de Loop, która niestety nie zrobiła nic z moją twarzą :( Dobrze, że przynajmniej nie jest drogi.
Na koniec jeszcze dwa produkty, które dostałam od mojej siostry, bo u niej się kompletnie nie sprawdziły. Niestety u mnie też jest masakra. Oba maksymalnie przesuszają – jeden cerę, drugi włosy. To kompletna masakra. Oba idą do kosza, tylko jeszcze napiszę o nich kilka słów, żeby was przestrzec. Generalnie koszmarek.
11 komentarzy
Ja się cieszę chyba jeszcze bardziej :)
Masz bardzo ciekawy blog, prezentujesz kosmetyki, które mnie interesują. Fajnie cieszę się:-))
Sporo tego ;)
Kochana, postaram się znaleźć jakiś kompromis :)
No jasne, jeśli Tobie tak pasuje. :) To w końcu Twój blog!
@Rodzynka1989: nawet nie wiesz jak się cieszę, że tyle tego jest :)
@Dominika: a ja wszystko sama, oprócz żeli bo te idą na spółkę z P.
@adrianna: no na razie jeszcze muszę moje zapasy powykańczać, więc do zakupów jeszcze trochę :) A Fa jest tragiczne, potwierdzam :)
@PinkGlass: zaglądnę do Ciebie :)
@lusterko-em: postaram się coś z tym zrobić od kolejnych notek, ale powiem szczerze, że mi się taki mocne kontrasty podobają :)
Strasznie prześwietlone zdjęcia, aż oczy bolą. Dałabyś radę coś z tym zrobić? Notkę czytałoby się dużo przyjemniej. :)
Ciekawy blog ;)
Obserwuję i zapraszam do obserwowania mojego bloga ^^
zazdroszczę takiej ilości zużyć… bo to idealny powód do zakupów!
miałam ten żel z Fa i męczyłam go strasznie – dla mnie za mdły, wysuszał. teraz zamówiłam żel z avonu waterfall – jest super, przynajmniej po potarciu okładki :) jeszcze sobie trochę na niego poczekam, bo pewnie do połowy miesiąca ale to dobrze – muszę też trochę poużywać :)
żele z biedronki również mam, ale denko jest więc męczę nieszczęsnego l'oreala a żele na mnie patrzą z półki.
Brawo zużyć ;)
Ja tam nawet nie wiem co zużyłam – idzie to dość szybko ze względu na rodzinkę, a z kolorówki nie mam Bóg wie ile (puder i podkład).
Nooo, sporo tego zużyłaś jak na jeden miesiąc :)
Też lubię żele Biedronkowe – tanie, a dobre :D