Która z nas nie chciałaby złapać trochę kolorku w tak smutnym i zimnym czasie? :) Ja bardzo chciałam i powiem szczerze, że produkt o którym wam zaraz opowiem spełnia te moją chcicę :) Mowa oczywiście o balsamie brązująco-ujędrniającym Body Arabica z Lirene.
Lirene – balsam brązujący body arabica |
Co nam mówi producent:
Balsam brązująco-ujędrniający Cafe Latte to prawdziwy kawowy deser do codziennej pielęgnacji ciała. Chwila przyjemności i relaksu dla Ciebie i ciała.
- olej z karotki i specjalny składnik samoopalający, wzmacnia naturalny kolor skóry, nadając efekt naturalnej opalenizny.
- kompleks Slim – specjalnie opracowany kompleks oparty na ekstrakcie z ziaren kawy arabskiej i ostrokrzewu paragwajskiego, wyszczupla i ujędrnia skórę.
- witamina E dba o odpowiednie nawilżenie i kondycję skóry.
Balsam dostępny jest w dwóch wariantach: do jasnej i ciemnej karnacji. Ja posiadam ten do karnacji jasnej, ponieważ bałam się zbyt mocnego koloru :)
Lirene – balsam brązujący body arabica |
Opakowanie jest całkiem wygodne w użyciu, dobrze się produkt z niego wylewa. Jedyny minus to to, że bardzo brudzi się miejsce wylewu i zasycha w brzydki sposób. Zapach jest słodko kawowy. Niestety dla mnie nieprzyjemny, bo generalnie nie przepadam za rzeczami kawowymi. Ale większość osób uważa ten zapach za atut :) Także najlepiej przed zakupem wąchnąć, żeby się przekonać, czy będzie ten zapach dla nas odpowiedni. Konsystencja jak dla mnie jest odrobinę zbyt wodnista, ale dzięki temu łatwiej się rozprowadza. Więc może to plus tego produktu? :) Co do rozprowadzania, to nie stwarza żadnych problemów, jednak produkt w czasie smarowania smuży, do czego trzeba się przyzwyczaić i umiejętnie go wetrzeć w skórę. Nie zauważyłam też żeby brudził ubrania. Mimo tego, że zwykle używałam go rano po prysznicu. Trzeba natomiast pamiętać o umyciu rąk po użyciu balsamu, ponieważ potrafi zostawić brzydkie plamy na dłoniach :) No i najważniejsze – działanie! Balsam stanowczo działa. Już po kilku użyciach widziałam delikatne zbrązowienie (nie, nie był to kolor pomarańczowy!). Był to kolor jednolity i delikatny, ale podejrzewam, że wersja dla ciemnej karnacji będzie dawała głębszy kolor :)
Lirene – balsam brązujący body arabica |
Balsam ten polecam każdemu, kto poszukuje zdrowej opalenizny w mroźne dni :) Do tego za całkiem nieduże pieniądze, ponieważ można go kupić już za ok 13zł, za 250ml.
12 komentarzy
Akurat w przypadku takiego kosmetyku, który ma za zadanie troszkę poprawic koloryt Twojej skóry, jego konsystencja troszkę lejąca się jest atutem, nie narobisz sobie plam i jesteś wstanie go dokałdnie rozprowadzić.
O, i tu się z Tobą zgadzam w 100% :)
ja uwielbiam sie "opalać" pianką z Dax :) równo się zmywa
Miałam ją, ale niestety śmierdziała mi niesłychanie ;)
A do tego trochę za mocny efekt był po niej.
Ale podejrzewam, że to raczej z braku mojej umiejętności posługiwania się takimi produktami :)
trzeba z nim ostrożnie, bo robi smugi, ale daje naturalny efekt opalenizny :)
O, a ja nie zauważyłam smug już po nałożeniu :)
Tylko w trakcie tak to u mnie wyglądało :)
No niestety, ale takich balsamów nie toleruję :D
Ja się bardzo długo do nich przekonywałam i teraz od czasu do czasu lubię się przybrązowić :)
jakoś wcale nie lubię stosować takich opalaczy ;/
To nie jest taki typowy samoopalacz :)
Tylko delikatnie (bardzo!) brązujący balsam, także bez obaw ;)
jak dla mnie strasznie śmierdzący ten balsam. nie lubię takiego przesłodzonego zapachu kawy, ale opalenizna po nim całkiem ok :)
Zgadzam się z Tobą, mnie ten zapach też kompletnie nie podchodzi :)