Tak, moją tajemnicą jest baza pod cienie z firmy ArtDeco. Kupiłam ją oczywiście pod wpływem wielu pozytywnych recenzji, jakie znalazłam w Internecie. Wszyscy ją tak wychwalali, że w końcu się złamałam i ją kupiłam :) A udało mi się ją dorwać w cenie 24zł (czyli sporo taniej niż normalnie, bo zwykle można ją znaleźć za ok 35zł) na paatalu (KLIK). Testuję ją już od wakacji w zasadzie i widać niewielkie zużycie. Więc mam nadzieję, że jeszcze długo mi posłuży.
ArtDeco – baza pod cienie |
Bazę kupiłam, ponieważ mam bardzo tłuste powieki. Sen z powiek spędzało mi wieczne rolowanie się cieni już po kilku godzinach. Do tego robiły się prześwitujące placki i generalnie nie było dobrze. Wtedy mnie olśniło! Przecież istnieje coś takiego, jak baza pod cienie :)
Zacznę może od początku.
ArtDeco – baza pod cienie |
Opakowanie jest bardzo poręczne, a przede wszystkim zgrabne i eleganckie :) czarne, w formie słoiczka. Bardzo wygodnie się z niego wydobywa produkt, chociaż podejrzewam, że dziewczyny z bardzo długimi paznokciami mogą mieć pewne problemy. Opakowanie zawiera w sobie 5g bazy.
Kolor i zapach. Baza ma kolorek cielisty i zawiera w sobie delikatne drobinki, które nie prześwitują raczej przez cienie. Co do zapachu to jest on dla mnie przyjemny, chociaż trudny do opisania :) No to wam nie pomogłam :P
ArtDeco – baza pod cienie |
Działanie, czyli to co najważniejsze :) Baza działa! Rozprowadza się ją bardzo dobrze, wystarczy cieniutka jej warstewka. Nie trzeba też czekać, aż baza wyschnie. Ja nakładam cienie w zasadzie od razu po jej rozprowadzeniu. Ja jestem pełna podziwu dla tego produktu. Według mnie nie podbija jakoś bardzo koloru cieni, ale już nie pamiętam kiedy używałam ich bez bazy, więc może to dlatego, że nie mam porównania. Można używać bazy samej w sobie, wtedy powieka jest pięknie rozświetlona, jej koloryt jest idealnie wyrównany – to świetny patent na dni, kiedy nie mamy czasu na makijaż oka :) I teraz to, co jest najważniejsze! Cienie na tej bazie dosłownie przez cały dzień się nie rolują, nie schodzą z powieki, już nie pamiętam jak wyglądają prześwitujące placki. No po prostu nic się z nimi nie dzieje!
Po pierwszym jej użyciu padłam :D Także polecam wam gorąco ten produkt!
16 komentarzy
u mnie bazy się jakoś nie sprawdzają, za to ost. odkryłam patent z korektorem w płynie :)
Ja sobie bez bazy życia nie wyobrażam :)
A korektorem też kiedyś próbowałam, ale się nie udało …
też muszę zaopatrzyć się w jakąś bazę :)
Koniecznie! :P
Ja ostatnio zaczęłam myśleć nad kupnem bazy i nie wiem którą wybrać… Najbardziej skłaniam się ku HEAN :)
Ja polecam tą z ArtDeco, bo tej z HEAN nigdy nie miałam :)
bez tej bazy ani rusz :]
Otóż to :)
Używam kobo i jestem bardzo zadowolona, podobne działanie;)
Niestety nie miałam jeszcze nigdy do czynienia z tą z Kobo, ale mam nadzieję że jeszcze ją wypróbuję :)
Ja używam kobo i inglota, gdy mi sie skonczą kpię artdeco.
Polecam gorąco :)
chyba wszyscy już znają te bazę :)) póki co ja męczę się z joko, do najgorszych nie należy, ale mogłaby być ciut bardziej kremowa :)
Ta z ArtDeco jest bardzo kremowa :)
Bardzo przydatna recenzja, bo właśnie się przymierzam do zakupu bazy :)
Póki co stworzyłam własną bazę. Jestem zadowolona, ale jest dosyć 'ciężka'. Dlatego chętnie skorzystam jednak z kupnego produktu :) Podobno polecana jest też baza z Yoko. Wiesz coś może o niej?
Próbowałam kilku, ale do Yoko nie doszłam, bo zatrzymałam się na tej z ArtDeco :) jak się okazało jest na tyle dobra, że już raczej nie będę innych próbować. Ale o Yoko słyszałam dobre opinie i o tej z Kobo też :)