Jak mam dwa dni wolne od pracy, to całkowicie wypadam z rytmu. Nie mam kompletnie czasu na nic, mimo że w zasadzie nie mam za dużo do roboty. Tak właśnie minęły mi dwa ostatnie dni. Dlatego na blogu świeciło pustkami. Jednak jak się pracuje, to człowiek musi się zmobilizować i zebrać w sobie, żeby ze wszystkim się wyrobić. Z nowinek ślubnych chciałam wam powiedzieć, że wszystko, co powinno być na dzień dzisiejszy załatwione, jest już ogarnięte :) Znaleźliśmy fotografa, DJa, salę, ba, nawet nauki przedmałżeńskie już za nami. Wczoraj już odnalazłam krawcową, teraz zostaje mi dłuuugie podejmowanie decyzji, co do sukni w jakiej powinnam wystąpić :) Ale przed tym muszę jeszcze dużo schudnąć. W czym pomaga mi akcja – Chudniemy do grudnia :) Mam nadzieję, że się uda. Ale to tyle prywaty. Wracamy do żelu do mycia twarzy :)
Avon Naturals milk and honey
|
Avon żel do mycia twarzy – milk and honey |
Kilka słów od producenta:
Kremowy żel do mycia twarzy to podstawa codziennej pielęgnacji. Kosmetyk nie tylko dokładnie usunie wszystkie zanieczyszczenia, ale również nada skórze uczucie świeżości. Produkt natychmiast nawilża skórę, pozostawiając ją miękką i gładką. [źródło]
Żel dostajemy w zwykłej (nie ukrywam – brzydkiej) tubce. Jej wielkim minusem jest zakrętka, która skutecznie utrudnia użytkowanie. Przed każdym użyciem trzeba ją odkręcić, a wiecie jakie to potrafi być upierdliwe. Żel jest bardzo płynny, potrafi przelewać się przez palce. Mimo tego żel jest bardzo wydajny. Zapach nie jest duszący, czego się bardzo obawiałam, bo nie lubię miodu i wszystkiego co nim pachnie. Dobrze myje twarz, ale w przypadku suchej cery może ją jeszcze bardziej przesuszyć. W przypadku mojej tłustej cery, krzywdy mi nie zrobił. Jednak makijażu nie zmyje. Niestety jeżeli dostanie się do oczu, potrafi je podrażnić. Nie jest drogi, ale chyba jednak nie warto go kupić. Zwłaszcza, że na rynku dostępnych jest wiele ciekawszych produktów.
Avon Clearskin, Pore Penetrating
|
Avon żel do mycia twarzy – Clearskin Pore Penetrating |
Obietnica producenta:
Dogłębnie oczyszcza i odświeża cerę oraz nie wysusza skóry. Wygania bakterie z porów. Zawarte w żelu mikrodrobinki dokładnie i pracowicie oczyszczają zatkane pory i usuwają martwy naskórek, pozostawiając jednocześnie w skórze wiązkę antybakteryjnych substancji, m.in. triclosan. Uwalniają skórę od wszelkich zanieczyszczeń. [źródło]
Kolejny żel z fatalnym opakowaniem. Mam mu do zarzucenia to samo, co poprzednikowi. Żel ma delikatne zielone drobinki, które powinny działać cuda tłustej cerze. Niestety są to tylko obietnice. Wydaje mi się, że żel lepiej by działał gdyby drobinek było więcej. Wtedy może dokładniej oczyszczałby pory. Pachnie niestety dosyć chemicznie. Natomiast całkiem nieźle czyści skórę i daje poczucie świeżości. Przede wszystkim nie przesusza cery, więc można powiedzieć, że krzywdy nam nie zrobi. Byłam z niego bardziej zadowolona, niż z poprzednika. Jednak raczej już do niego nie wrócę.
|
Avon żel do mycia twarzy – Clearskin Pore Penetrating |
To już wszystko, co chciałam wam dzisiaj pokazać. Jutro postaram się pokazać wam lipcowego ShinyBoxa :) Miłego piątku wam życzę :)
11 komentarzy
u mnie niestety clerakin nie sprzyja, a tego żelu nie miałam
Ja aktualnie testuję żel Lirene i jest całkiem dobry :)
ja właśnie używam tego żelu z miodem, lubię go nawet (: Producent właściwie nic wielkiego nie obiecuję, więc na nic nie liczyłam. Ale fajnie oczyszcza moją twarz i- co mnie zdziwiło- jakby rozpromienia. :D
Chociaż raz dostał mi się do oka. Myślałam, że oszaleję. :D
Nie miałam chyba nigdy żelu z Avonu, ale pamiętam, że jeden kiedyś moją koleżankę bardzo uczulił (nie dam sobie ręki uciąć, ale wydaje mi się, że ten z serii Clearskin właśnie). :)
ja chyba też powinnam dołączyć się do grudniowego wyzwania ;>
Miałam z mlekiem i miodem… Tragedia.
hehehehe teraz zobaczyłam w blogrollu odsyłacz ;D
A wiesz , że coś w tym jest? W weekend nigdy mi się nie chce nic pisać na bloga, a w tygodniu po pracy-zawsze :)
A co to za grudniowa akcja? O czymś nie wiem?
Jakoś nigdy żele do mycia twarzy z Avonu do mnie nie przemawiały i raczej zostanę przy takim przekonaniu, bo jak widzę nie warto na nie wydawać pieniędzy.
Miałam jeden żel z Avonu, ale mnie uczulił, więc po inne nie sięgałam. Trochę szkoda, że są kiepskie, bo często bardzo ładnie pachną.
Miałam podobny żel z avonu jednak to był największy bubel jakiego miałam okazje używać :D Obserwuje :)
Ja aktualnie używam żelu z Olay – jest ok :)
Zapraszam też na konkurs na moim blogu:
http://mixoflifetestuje.blogspot.com/2012/08/pierwszy-konkurs-po-przeprowadzce.html
:)