W związku z wakacjami w Egipcie będąc na lotnisku na Okęciu w Warszawie nie mogłam sobie odpuścić zakupów w strefie bezcłowej. Zdaję sobie sprawę, że nie zrobiłam na tym interesu życia. Jednak była to świetna wymówka do zakupu nowych perfum i do wypróbowania (pierwszy raz!) masełka z The Body Shop :)

Dzisiaj krótki post i wielkie przechwalanie ^^

Bezcłowe zakupy ^^

Bezcłowe zakupy ^^

Ostatnio, kiedy mój P. leciał do Londynu zażyczyłam sobie uwielbianych przeze mnie perfum – Daisy Eau So Fresh od Marca Jacobsa. Jestem w nich zakochana bez pamięci. A opakowanie jest po prostu przecudowne! Tym razem szczęka mi opadła na widok wspaniałego opakowania Oh Loli :D Musicie przyznać, że wyglądają obłędnie. Zapach jest już zupełnie inny od Daisy. Mniej słodki, bardziej stonowany, jednak nadal wspaniale kwiatowy.

Jak pisze producent:

Soczyste i młodzieńcza Oh Lola! Wprowadzona została na rynek latem 2011
roku. Oh Lola! to zapach opisany jako żywy, zabawny, delikatny,
elegancki i wesoły. W kompozycji mieszają się świeże i słodkie nuty owocowe, wraz z kwiatami piwonii na aksamitnym tle wanilii.

Nuty zapachowe:
nuta głowy: poziomka, malina, gruszka
nuta serca: magnolia, piwonia, cyklamen
nuta bazy: drzewo sandałowe, bób tonka, wanilia

I jak nigdy, zgadzam się z opisem producenta. Zapach jest żywy, a zarazem elegancki. Jednocześnie zabawny i wesoły. Wywołuje u mnie uśmiech cały czas. Co oznacza, że świetnie nadaje się na ten trudny czas zimowego oczekiwania na nadejście wiosny. Mam wrażenie, że zostanę już na zawsze wierna Marcowi Jacobsowi :)

Bezcłowe zakupy ^^

Przy okazji zakupu perfum skusiłam się też na masełko z The Body Shop. W sklepie była akurat promocja – kupujesz jeden kosmetyk, na drugi masz 20 zł rabatu. Więc masełko kosztowało jakieś 40 zł. Co dziwne, zdecydowałam się na truskawkę, chociaż byłam raczej zawsze skłonna ku cytrusom i kwiatom. Truskawa jednak podbiła moje serce. Jeszcze nie otwierałam go jednak, więc kilka słów ode mnie na temat samego użytkowania zobaczycie dopiero za jakiś czas :)

Czy na Was też tak działa strefa bezcłowa na lotniskach?

10 komentarzy

  1. ja wyczaiłam na bezcłówce pensete tweezermana, reszta dużo droższa niż w sklepach :O

  2. 9thPrincess Oj tak, to dobry sposób na odstresowanie. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy raz w samolocie :) A ze stwierdzeniem o dziele sztuki zgadzam się w 100% :)

  3. Strefa bezcłowa to dla mnie sposób żeby choć troszkę odstresować się przed lotem. Nawet jeśli nic nie kupię, to oglądanie kosmetyków i wąchanie perfum sprawia że nie myślę że zaraz muszę wsiąść do piekielnej machiny latającej:P
    Od maseł TBS wolę ich lotiony. Flakon jest małym dziełem sztuki:)

  4. ZołzAnna Ja się długo przed TBS broniłam, ale przy takiej "promocji" nie mogłam sobie odpuścić :D

  5. Flakon jest po prostu cudny :)
    Maseł TBS nie używałam, ale pewnie kiedyś w końcu kupię :)