Jutro tłusty czwartek, więc dzisiejszy post ukazuje się sporo wcześniej niż zwykle. Dlaczego? Ano dlatego, że w tym roku postanowiłam sama usmażyć pączki. W związku z tym całe dzisiejsze popołudnie, a pewnie też wieczór (mam nadzieję, że nie noc …) poświęcam temu wyzwaniu. Dlatego dzisiaj post krótki i na temat. Jaki? Ano pięknie pachnący, lekki i puszysty.
Dove – creme mousse |
Dove – creme mousse |
Żel trafił do mnie w czasie akcji Dove. Szalenie się z niego ucieszyłam, bo naczytałam się o nim samych dobrych rzeczy. No i na szczęście – nie zawiodłam się. Przyjemnie zrobiło się już od samego opakowania. Jest bardzo wygodne i praktyczne w użytkowaniu – dobrze leży w ręku i bez problemu można wydobyć resztki produktu.
Jednak to, co najbardziej wyróżnia ten „żel” spośród innych to konsystencja. Nie jest to półpłynny żelik do jakich jestem przyzwyczajona. To zupełnie nowa jakość (^.^). Produkt jest kremowy i zbity, ale jednocześnie przypomina obłoczek. Do tego delikatnie się mieni, a kolorem przypomina perłę. Dzięki temu wszystkiemu jest bardzo wydajny. Pachnie standardowo – delikatnym mydełkiem.
Jeżeli jeszcze się nie zdecydowałyście go kupić, to myślę, że powinnyście zrobić to jak najszybciej. Bo poza wszystkimi opisanymi wcześniej walorami, „żel” (to chyba pierwszy raz, kiedy się z czymś takim spotkałam) całkiem nieźle nawilża. Wszystko spowodowane jest zawartością gliceryny.
Dove – creme mousse |
Cóż mogę powiedzieć na podsumowanie? Jedynie – polecam.
Miałyście? Stosowałyście? Lubicie? :)
7 komentarzy
to mój ulubiony produkt pod prysznic. Delikatny, wydajny i ładnie pachnie :) Do tego nie wysusza tak skóry
Nie miałam. Może kiedyś się skuszę, jednak póki co jestem zachwycona kremowymi żelami z Biedronki. Duzo osób mówi, że sa podobne do tych z Nivei.
To rozumiem, że jutro uraczysz nas wirtualnie pączkami ? ;)
Na razie mam spory zapas tego typu kosmetyków, ale w przyszłości będę o nim pamiętać.
A daj spokój, robiłam i robiłam i końca nie było widać ^^ Ale efekty już na blogu, oczywiście ;)
Miałam kiedyś ten ŻEL i bardzo mile go wspominam :)
Nie miałam ale z pewnością skuszę się na niego jak zużyje swoje zapasy, z czystej ciekawości :D
ostatnio się nad nim zastanawiałam ale mam sporo żeli ;)