Dzisiaj podsumowanie kolejnego (trzeciego już) tygodnia mojej walki z dietą ;) Bardzo Was przepraszam za dzień opóźnienia, ale niestety (chociaż raczej na szczęście) wczoraj nie starczyło mi czasu i sił na pisanie notki. A czemu? Ponieważ świętowaliśmy setną miesięcznicę naszego związku. Były kwiaty (pierwszy raz dostałam je pocztą kwiatową do pracy!), gokarty (mój pierwszy raz) i kręgle. Same rozumiecie, że na notkę niestety nie starczyło mi już zapału :) Ale już dzisiaj to nadrabiam!
Projekt Dieta – tydzień trzeci |
Trzeci tydzień diety zaczęłam, jak zawsze, z bardzo dużym zapałem i ogromną motywacją. Przyznam, że poszło mi całkiem nieźle i poza kilkoma niedociągnięciami spisałam się dobrze. Bywało ciężko, ale z grubsza jestem zadowolona z siebie.
Dietowaniu nie sprzyjało oczywiście wyjście z babińcem na piwo, ale stwierdziłam, że zjedzenie sałatki z kurczakiem zamiast obiadu i kolacji nie będzie bardzo dużym odstępstwem od normy. Skusiłam się też raz na zjedzenie na mieście, ale rzeczy, które są jak najbardziej warzywne i zbliżone do moich wytycznych.
Projekt Dieta – tydzień trzeci |
Poniedziałkowe śniadanie to standardowo już grahamka z Bieluchem, sopocką i rzodkiewką. Do tej pory nie wiedziałam, że Bielucha można jeść w ten sposób na kanapkach. Potem coś na słodko – chrupki chlebek z dżemem malinowym i szklanka maślanki. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak dawno nie piłam maślanki! Obiad to ugotowana pierś z kurczaka z makaronem i sałatką – porcja nie do przejedzenia. Stanowczo za duża – nie dałam rady. Na kolację ponownie chrupiąco z jajem na twardo.
We wtorek dzień zaczęłam znowu od przepysznych kanapek z serkiem białym ze startym ogórkiem – nie mogę wyjść z podziwu, jakie to jest dobre! Potem kajzerka z wędliną i pomidorem (tak, czasem mogę zjeść kajzerkę ;) ). Na obiad jedno z ulubionych dań P. – kurczak curry z ananasem i brązowym ryżem. Kolacja na słodko – czyli starte jabłko i marchewką z odrobiną cukru.
Projekt Dieta – tydzień trzeci |
Środę rozpoczęłam mocnym, słodkim akcentem. Był pumpernikiel z jajkiem po wiedeńsku (pierwszy raz robiłam i jadłam!), ciemne winogrona i delicja (jedna!). Potem kanapki z serkiem naturalnym i ogórem. Obiad był inny niż wszystkie do tej pory, bo jadłam udko kurczaka w curry z ryżem i sałatką. Kolejny raz przekonałam się, że nie przepadam za pieczonym kurczakiem. Kolacja to jedna biedna kanapka z białym serkiem do smarowania.
W czwartek śniadanie było „obfite” – suchy chleb dla konia i serek wiejski ;) Potem kanapka z jajkiem, pomidor i papryka. Obiad pychotka – ryż z kurczakiem i sosem słodko-kwaśnym ^^ A na kolację czerwona papryka faszerowana białym serem z ogórkiem i cebulką. Polecam każdemu!
Projekt Dieta – tydzień trzeci |
Piątek, jak to piątek – grzeszny dzień … Zaczęło się grzecznie – maślanką z bananem, muesli i mandarynką. Potem słodkie kanapki z dżemem malinowym. Potem poszłam na piwo z babińcem i skusiłam się na sałatkę cezar z kurczakiem i dwoma kromkami chleba tostowego … Była taaaaaaka pyszna! Za to nie zjadłam już ani mojego obiadu, ani kolacji. Mam nadzieję, że jakoś przejdzie …
Sobota znowu z małym odstępstwem. Kanapki na pierwsze śniadanie i drugie dały radę – nawet się najadłam. Ale potem ruszyliśmy na zakupy. No i w centrum handlowym musieliśmy ze dwie godziny poczekać na mycie samochodu, a ja już byłam niesamowicie głodna. Skończyło się na tym, że zjadłam małą miseczkę warzywnego ratatuja i na kolację sałatkę z oliwkami. Ech.
Projekt Dieta – tydzień trzeci |
Niedziela była już bardzo grzeczna i wedle wszystkich wskazań dietetyka. Na śniadanie cztery pumpernikle z warzywkami. Potem serek wiejski z chrupkim pieczywkiem i dżemem. Wyszedł z tego pyszny serek malinowy. Obiad duży i treściwy – kurczak, warzywa, sos sojowy i ryż. No i biedna kolacja – kanapka z serem żółtym.
Tak wyglądał ostatni tydzień. Same widzicie, jak mi poszło :) Mam nadzieję, że nadal trzymacie za mnie kciuki, bo bardzo mi to pomaga! W przyszłym tygodniu podsumowanie tygodnia będzie też podsumowaniem pierwszego miesiąca. Opiszę Wam efekty! Dam też znać, jak skomentowała moje ewentualne postępy i wpadki pani dietetyk.
18 komentarzy
Nadal trzymam kciuki – za Ciebie i za siebie. W tym tygodniu byłam na szkoleniu więc diety mi nie dowozili :-)))))))). Ale starałam się jeść dietetycznie – jajko, twarożek,ciemne pieczywo…i dałam radę. Schudłam kolejny 1 kg :-). Od dziś znów będą mi przywozić gotowce…o rany, ciężko będzie mi wrócić do tych cudacznych posiłków po tygodniu w miarę normalnego jedzenia :-))))))
Kaśka
wszystko wygląda przepysznie :) musze spróbować koniecznie biały ser połączyć z ogórkiem startym ;)
Mnie to połączenie całkowicie zaskoczyło! Na plus, oczywiście :)
A powiedział Ci dietetyk, jakiego spadku wagi możesz się spodziewać? Specjalistą, co prawda, nie jestem, ale wydaje mi się, że bez włączenia ruchu do diety ze utratą kilogramów może być różnie.
Na razie tylko dieta, bo jest bardzo niskokaloryczna (1200), więc nie chcemy obciążać za bardzo organizmu. A liczymy na kilkanaście kilogramów :)
Rozpisana dieta na cały miesiąc! Fajna sprawa :) Kurcze ciekawa jestem wyników ;) Powodzenia!
Pierwszy post podsumowujący pierwszy miesiąc będzie w poniedziałek :)
Dobrze Ci idzie, grzeszki były naprawdę minimalne. Zresztą od dietetyka słyszałam, że kluczem do sukcesu są regularne posiłki i lepiej jest zjeść coś mniej zdrowego, niż zmuszać organizm do głodówki, bo wtedy zaczyna się magazynowanie tłuszczyku. Ciekawa jestem efektów po tym pierwszym miesiącu! :)
Grzeszki niby minimalne, ale wyrzuty sumienia po nich były ogromne ^^ A w piątek czeka mnie chwila prawdy … i albo się załamię, albo dostanę kopa energetycznego!
Dieta wygląda na bardzo smakowitą :) A jeśli chodzi o tę dietetyk nadzorującą, to ona dała ci jakieś menu czy tylko takie ogólne wskazówki co jeść a czego nie? Jak wygląda taka wizyta?
To jest dobry pomysł na notkę. W podsumowaniu pierwszego tygodnia dokładnie opiszę jak wygląda taka wizyta i przebieg. Ale póki co – tak dietetyk dała mi rozpisany każdy posiłek na cały miesiąc :)
Trzymam kciuki za dalsze sukcesy :)
Moja mama właśnie zaczyna trzeci tydzień diety, ale to ja jej układam jadłospis ;) Mam nadzieję, że obie dotrzecie do wymarzonego celu :)
Jesteś może dietetykiem? Chciałabym mieć w domu taki luksus jak osobisty dietetyk ^^ Zazdroszczę Twojej mamie. Przekaż, że trzymam za nią kciuki!
Nie, nie jestem niestety dietetykiem. Traktuję to jako swoje hobby i od kilku dobrych lat interesuje mnie ta tematyka. Sama schudłam ponad 20kg, teraz utrzymuję wagę i staram się pomagać innym jak tylko mogę :)
No i odchudzam ją tylko "na odległość", zdalnie, bo mieszkamy ponad tysiąc kilometrów od siebie.
Dziękuję, przekażę :)
Cudnie świętowaliście rocznicę :) Gokarty to super zabawa, a kwiaty….mega romantyczne. Co do twojej diety, to fajna, bo urozmaicona. I pewnie szybko się nie znudzi :)
Na szczęście się nie nudzi :) A przynajmniej nie aż tak bardzo. Miesięcznica była naprawdę udana!
Jakie pyszne to twoje dietetyczne jedzenie :) ja oczywiście też trzymam za Ciebie kciuki. Ogólnie to super, że zaczęłaś od wizyty u dietetyka :) wielki plus za takie rozsądne podejście.
Dziękuję za kciuki! Na pewno pomogą :D Jedzenie nie jest najgorsze.