Wtorkowy poranek był dla mnie bardzo obfity w wizyty kurierów. Co prawda dwie paczki pod rząd to może jeszcze nie szał dzikich ciał, ale i tak sprawiły mi ogrom radości. Zwłaszcza, że poprzedniego dnia dostałam jeszcze jedną przesyłkę. Teraz jednak chciałam Wam pokazać pojedynek dwóch boxów – czyli GlossyBoxa i ShinyBoxa :)
GlossyBox vs ShinyBox – marzec 2014 |
Na samym początku zaznaczę, że oba pudełka całkiem mi się spodobały i fajnie wpisują się w atmosferę nadchodzącej wiosny :)
GlossyBox vs ShinyBox – marzec 2014 |
Na początek GlossyBox, który przyleciał pod hasłem Wiosenna Przemiana. No i muszę przyznać, że kosmetyki są całkiem nieźle dobrane.
W pudełku znalazłam kawiorowy peeling do twarzy z Clareny, który ma oczyszczać, odżywiać i nawilżać. Nie jestem wielką fanką produktów z Clareny, ale wychodzę z założenia, że peelingów do twarzy nigdy za wiele. Jak już się speelinguję, mogę zrobić sobie zastrzyk energii, dzięki intensywnej kuracji witalizującej z Siquens. Bardzo lubię te opakowania z pipetkami, dzięki nim czuję się jak mały chemik ^^ Dobra, peeling jest, zastrzyk zrobiony, czas na olejek. Tym razem coś w ślicznym malutkim opakowaniu od Lierac. Olejek podobno nadaje się do ciała, twarzy i włosów. Zawiera też „unikalną kompozycję olejków roślinnych m.in. arganowy i ze słodkich migdałów oraz wyciągi z białych kwiatów”.
Jak już zrobię wszystko z twarzą, mogę umyć się żelem pod prysznic z Yves Rocher o zapachu kwiatu wiśni. Niestety opakowanie jest malutkie … Po umyciu jeszcze balsam. W tym przypadku najlepszy będzie ten z Mitchell and Peach, który „pozostawi skórę miękką, odżywioną i otuloną delikatnym zapachem”. Ach, te obietnice. Pożyjemy, zobaczymy.
Jestem umyta i naoliwiona. Teraz trzeba się wypachnić. Do tego nada się zapaszek od Calvina Kleina – Downtown. Niestety starczy pewnie tylko na dwa razy … No cóż.
Ach! Zapomniałabym! Koniecznie umyję też zęby, bo Glossy Box dba o zdrowie naszej jamy ustnej ;)
GlossyBox vs ShinyBox – marzec 2014 |
Gdybym jednak potrzebowała odmiany od kosmetyków dostarczonych przez ekipę Glossy, zawsze mogę sięgnąć po produkty od konkurencji, czyli Shiny. Cóż mogę z nimi powyczyniać?
W tym przypadku moja zabawa będzie wyglądała trochę inaczej. Zacznę od ukojenia moich zmysłów dzięki solnemu scrubowi z Delawell. O firmie nie słyszałam, więc ciekawa jestem jak bardzo umili mi czas spędzony pod prysznicem. Po zdarciu sobie całej skóry, zapewne ją umyję. W tym celu sięgnę po jakże luksusowy żel pod prysznic ekskluzywnej marki – Original Source. Potem wezmę się za twarz i umyję się żelem z Balneaokosmetyki. Jeżeli to jest ten sam, który dostałam wcześniej, to bardzo mnie to cieszy, bo był całkiem niezły.
Dobra. Mamy ciało i nawet twarz. Zębów nie umyję, bo Shiny widocznie ma w nosie naszą jamę gebną. Za to jeszcze bardziej skupię się na twarzy i nałożę sobie glinkę białą z Organique.
Na koniec będę miała problem z decyzją, czym wykończyć moją twarz. Kremem z Biodermy, który zwęzi moje pory, czy może raczej kwasem AHA firmy, o której nigdy w życiu nie słyszałam – Paula’s Choice. To będzie bardzo trudny wybór.
O wynikach na pewno Was poinformuję. Które pudełko bardziej Wam się podobało?
12 komentarzy
Widzę, że dostałaś takie samo pudełko Glossy jak ja! :) Będę musiała zwrócić honor temu peelingowi z Clareny, pierwszy produkt od nich, który przypadł mi do gustu. Serum jest świetne, Siquens nie zawodzi. Olejek okropny, zamiast wnikać we włosy to po prostu je oblepił, blee :( A żel z Yves Rocher strasznie ma mocny, drażniący dla mnie zapach. Pasta Colgate to kompletna pomyłka, jest tyle świetnych past, ech :/
Jestem chyba jedyną osobą, której zapach tego balsamu nie przeszkadza, bo gdzie nie czytam to strasznie mu się obrywa :D
Shiny jestem coraz bardziej chętna :D Szczególnie, że jest Orginal Source, które niedawno zawładnęło moimi zmysłami ;)
Bardzo fajny sposób przedstawienia zawartości pudełek, lubię to! :)
Ja jeszcze się do wszystkiego nie dobrałam, wszystko w swoim czasie ;) Siquens, jak na razie, bardzo na plus :)
Dziękuję za miłe słowa :*
Odziwo jak dla mnie jest remis. Odziwo dlatego, ze zawsze uważałam, że lepszy jest Shiny.
Jestem bardzo zaskoczona, ale właściwie ostatnie kilka miesięcy potwierdzają Twoje słowa :)
Szczerze mówiąc to miałabym problem z wyborem pudełka. W jednym jest olejek Lirac, peeling Clarena i kuracja z Siquens, a drugim glinka Organique i produkt P. Choice. Oba są ciekawe, ale chyba Shiny wygrywa:)
Na pierwszy rzut oka, też mi się wydaje, że jednak Shiny zdobyło moje serce :)
Ciekawa zawartość :)
Zgadzam się w zupełności :)
oba są śliczne, teraz te pudełka są bardzo popularne ;)
Oj tak, już od jakiegoś czasu :)
Nareszcie jakieś pudełko mnie zachwyciło! Zespół Shiny się postarał – Organique, Dela Well, Bioderma, Orginal Source, rewelacja. Niestety nakład pudełek został już wyczerpany ;(
Dlatego mam zamówioną subskrypcję ;) Jestem niestety uzależniona od tych pudełek…