Takie poranki uwielbiam. Uwielbiam, kiedy rano się budzę i widzę wiadomość od kuriera, że za kilka godzin przyniesie upragnioną paczkę. Tym razem miał to być rocznicowy Shinybox, którego – nie ukrywam – byłam bardzo ciekawa. Pudełko było bardzo szumnie zapowiadane, więc oczekiwania miałam wobec niego ogromne. No i – prawdę mówiąc – to jedno z najlepszych Shinyboxów ostatnich miesięcy. Zapraszam na przegląd.

Shinybox – czerwiec 2014

Shinybox – czerwiec 2014
Najbardziej rozczarowało mnie niestety samo pudełko (w sensie opakowanie), bo miałam nadzieję, że będzie ciekawsze. Ekipa mogłaby się bardziej pod tym względem postarać. Zwłaszcza, że bywały pudełka, które były po prostu prześliczne. A tymczasem – dostałyśmy najzwyklejszą standardową wersję pudełka z logiem (jak wyżej) na wieczku. Taki mały smuteczek.

Shinybox – czerwiec 2014
Jak widzicie, produktów w pudełku przyjechało całkiem dużo. Tym razem jest na bogato, a do tego bardzo kolorowo. Jeżeli jesteście ciekawe, co dokładnie znalazłam w swoim pudełku, zapraszam dalej.

Shinybox – czerwiec 2014
Zacznę od zestawu, który przyjechał jako bonus (a przynajmniej tak podejrzewam). Znalazłam płatki kolagenowe pod oczy, które coś czuję będą moim wybawieniem w obliczu moich łzawiących oczu … Ostatnio nie dają mi spokoju niestety. Może coś pomoże? A może znacie jakieś sposoby (poza kropelkami) na bardzo zmęczone oczy? Oprócz płatków dołączono też pięć próbek różnych produktów: łagodzącego kremu pod oczy, lekkiego kremu brzozowego, lekkiego kremu nagietkowego, lekkiego kremu rokitnikowego i balsamu myjącego do włosów z betuliną.
Shinybox – czerwiec 2014
Kolejnym „gratisem”, który jest po prostu miłym dodatkiem do pudełka, jest spray ochronny do ciała. Podobno zawiera składniki pochodzenia naturalnego, które odżywiają i wspierają funkcje ochronne skóry oraz naturalne olejki eteryczne, które tworzą barierę zapachową przed owadami. Mimo tego, że pewnie wiele z Was będzie się śmiała z takiego produktu w pudełku, ja tam się z niego bardzo cieszę. Komarów jest ostatnio sporo, a o istnieniu naturalnych produktów ochronnych nie miałam zielonego pojęcia :)

Shinybox – czerwiec 2014
Zaczynamy przegląd właściwej części pudełka. Na początek najsłabszy jego element, czyli antyperspirant Dove. Nie twierdzę, że to jest zły produkt (bo jest zupełnie odwrotnie), ale po prostu średnio mi pasuje do takiego pudełka. Nie jest to nic, czego byśmy sobie same nie mogły kupić.

Shinybox – czerwiec 2014
Drugi produkt to serum do włosów narażonych na działanie wysokiej temperatury z Marion. Zapewne nie jest to zły produkt, ale niestety mam kilka innych tego typu specyfików, a zużywa się je bardzo (BARDZO) powoli. Nie jestem pewna czy go wykorzystam, może trafi w czyjeś dobre ręce :)

Shinybox – czerwiec 2014
Pierwszy hit tego pudełka (moim zdaniem, oczywiście) to gąbeczka make-up blender z Syis. Nie miałam nigdy oryginalnego „jajeczka”, chociaż chodzi za mną od wielu miesięcy. Do tej pory wypróbowałam jedynie tanie chińskie zamienniki z ebaya. Mam nadzieję, że ten okaże się dobrym pomocnikiem przy makijażu. Kosztuje sporo, bo aż 50 zł.

Shinybox – czerwiec 2014
Drugim bardzo ciekawym produktem jest maseczka kolagenowa w kremie. Ma podobno pielęgnować suchą i wrażliwą skórę. Do tego jej składniki, kolagen i wosk pszczeli mają dostarczać skórze substancji, które wyrównają naturalny poziom nawilżenia skóry. Jestem ciekawa jak będzie działać, bo cena jest zabójcza – 131 zł za 50 ml.

Shinybox – czerwiec 2014
Na koniec mój największy faworyt! Peeling solny z Organique i to do tego pełnowymiarowe opakowanie, czyli 200 g. Wiecie (wiem, że wiecie), że uwielbiam peelingi. Zwłaszcza peelingi z Organique. Trafili po prostu w „dziesiątkę”! Pięknie dziękuję i idę cieszyć się dalej :)

A jak Wam podoba się pudełko rocznicowe?

7 komentarzy

  1. Może i się postarali. Ale skoro urodzinowy to nie powinno być kosmetyków które możemy kupić sobie w drogerii.