Nad dzisiejszym zadaniem musiałam się naprawdę poważnie zastanowić. Jak brzmiało pytanie? „Ulubiona książka/album muzyczny/film, do którego lubię wracać”. Niestety jestem typem, który nie czyta dwa razy tych samych książek, a tym bardziej nie ogląda dwa razy tych samych filmów. No, z wyjątkiem Kevina samego w domu czy Tytanica. Ale bez przesady. Z muzyką nigdy się na dłużej nie wiążę, bo niestety jestem do cna skomercjalizowana. Także zostały książki.

Źródło 1., źródło 2
Książki uwielbiam czytać od dziecka. Zaczynałam niewinnie od Krystyny Siesickiej, Małgorzaty Musierowicz i innych autorek piszących dla nastolatek. Nie wychodziłam za bardzo poza te ramy. Do czasu. Pewnego pięknego dnia (jakoś w okolicach końca podstawówki lub gimnazjum) znalazłam na półce w domu książkę Grahama Mastertona o jakże intrygującym tytule Rytuał
Dobrze, że Ula nie kazała nam opisywać fabuły książek czy filmów, bo niestety raczej bym nie potrafiła. Pamiętam jednak, że pojawił się w niej kanibalizm i jakieś bardzo „mroczne” obrzędy. Wszystko oczywiście opisane bardzo obrazowo (tak potrafi tylko Masterton, nawet King mu nie dorówna). Od momentu przeczytania tej książki stałam się ogromną fanką horrorów – zwłaszcza Mastertona właśnie i Kinga. A do Rytuału (o dziwo!) wracałam jeszcze ze dwa razy.
Zupełną przeciwnością książki Mastertona są Niezawinione śmierci Whilliama Whartona. Fabuły tej książki nie pamiętam kompletnie. Pamiętam jednak jeden moment, w którym płakałam jak nigdy wcześniej w czasie czytania książki. Był to opis dramatycznego wypadku. Od tamtej pory nie odważyłam się ponownie przeczytać tej książki …

Urszula Phelep
Jeżeli nie macie pojęcia dlaczego ten post w ogóle powstał, zapraszam Was serdecznie do Uli z bloga Sen Mai, gdzie znajdziecie wszystkie najważniejsze informacje dotyczące tego blogowego wyzwania. Znajdziecie tam także linki do innych blogów, które biorą w nim udział :)

Gdybyście byli ciekawi moich poprzednich odpowiedzi:

Jakie książki, filmy lub muzyka na Was wpłynęły? :)

2 komentarze