![]() |
Wieczorami, kiedy na moją listę zadań na kolejny dzień wyrzucam wszystko z mojej głowy, kompletnie nie zastanawiam się nad tym, co tam się znajdzie. Zresztą jest to zgodne z naukami Pani Swojego Czasu (którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję za każdego jej posta!). Dopiero następnego dnia rano, kiedy spisuję listę w jakąś mającą sens całość, przeglądam każde wypisane zadanie i podejmuję decyzje. Decyzje, które wpływają na cały mój dzień.
Był taki czas, że moje listy zadań dosłownie pękały w szwach. Byłam dumna z tego, że jestem w stanie wpisać na nie nawet 30 podpunktów (serio!). No bo przecież to niesamowite, że mogę tyle zrobić jednego dnia! Tylko kurczę nie pomyślałam o tym, że tak naprawdę nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć i denerwowałam się bardzo mocno, że wieczorem, kiedy przychodziła chwila refleksji, wykreślałam z listy jedno, może dwa zadania. Zachodziłam w głowę – WTF?!
Aż w końcu mnie olśniło. Tak, należy to nazwać olśnieniem. Doszłam do niewiarygodnego odkrycia – lista zadań na dany dzień nie musi (ba! nawet nie może) być długa. Wręcz powinna być w miarę krótka. Od tego zaczęła się moja mała życiowa rewolucja. Przy porannym tworzeniu listy zadań zaczęłam poważnie zastanawiać się nad jej podpunktami. Działam według krótkiego schematu:
1. Czy na mojej liście są zadania, które są ważne dla kogoś innego?
2. Jeżeli są i jednocześnie nie są ważne dla mnie – wykreślam je.
3. Czy wykonanie zadania przybliża mnie do osiągnięcia celu?
4. Jeżeli nie – wykreślam.
5. Powtarzam schemat dwukrotnie.
Krótko mówiąc – nie wszystkie zadania są tak ważne, jak wydawałoby się na początku!
Mam prośbę – dajcie znać jak radzicie sobie ze zbyt długimi listami zadań?
6 komentarzy
Fajny sposób na listę zadań :)
Tak, niektóre pozycje z listy można skreślić, lub poprosić kogoś innego by wykonał za nas to zadanie. My kobiety na ogół bierzemy sobie na głowę za wiele na raz: praca, sprzątanie, gotowanie, zakupy itd… listę można by mnożyć i mnożyć przy czym inni domownicy nie robią nic po za pójściem do pracy lub szkoły, a do tego jeszcze nabałaganią!
Dokładnie tak! Nie możemy pozwolić innym wejść nam na głowę!
z jednej strony racja, znam tę zasadę Pani Swojego Czasu. Z drugiej strony jeśli np. mam komuś coś wydrukować lub posprzatac mieszkanie. Czynności ważne dla kogoś bądź nie pomagające mi osiągnąć cel – to mimo wszystko kiedyś muszę to zrobić. Wykreślę dziś to przesunie się na jutro czy za 2 dni. Jak sobie z tym radzisz?
Nie chodzi tu o to, żeby w ogóle bezinteresownie innym nie pomagać. Jestem daleka od takich stwierdzeń. Jeżeli są to niewielkie przysługi, które mogą kogoś uszczęśliwić, a mi nie zajmą całego dnia – robię to :)
Ja zawsze na liście zadań na następny dzień umieszczam tylko najważniejsze rzeczy, które mam wykonać. Kiedyś pisałam wszystko, ale potem jak sięgałam po tą listę, to była za długa i zniechęcała do korzystania z niej.