W ostatnich tygodniach mocno udziela mi się jesienny klimat. Udało mi się nawet udekorować mieszkanie i kupić dwie wspaniałe dynie, które idealnie urozmaicają mi zdjęcia. Ale ale. Wcześnie zapadający zmrok sprawia, że już o 17 mam wrażenie, że jest środek nocy i powinnam iść spać, a tu się okazuje, że jeszcze dużo dnia przede mną. I co robić? Jak żyć? Cytując klasyka.

Herbata dobra na wszystko

Moim głównym towarzyszem długich wieczorów jest herbata! Jej nigdy nie może zabraknąć u mojego boku. Jestem totalnym herbatoholikiem. Ulubiona? Najzwyklejsza czarna z grubym plastrem cytryny i dwoma łyżeczkami cukru (tak, wiem, że to połączenie jest bardzo niezdrowe…). Niestety odkąd jestem na diecie unikam cukru, a bez niego herbata z cytryną już do mnie nie przemawia… 
Z tego powodu od kilku miesięcy rozkochuję się coraz mocniej w herbatach przede wszystkim zielonych i białych. Nie pogardzę też pysznym Earl Greyem. Wszystko po to, żeby herbata miała smak bez słodzenia. O dziwo, nie przypadnie mi do gustu herbata owocowa, a zwłaszcza wszelkie słodkie wydziwienia.
Pijam zarówno herbaty liściaste jak i te w torebkach. Te drugie zwykle w pracy, bo nie mam tam zaparzacza… W domu też się zdarza, ale ostatnio sznureczki od nich odkryły moje koty, które odnalazły nowy sens życia – wyławianie ich z kubków.
Do czego zmierzam? Przy tej okazji chciałam Wam w kilku zdaniach opowiedzieć o nowych cudeńkach od Liptona. Jak na razie z liczącej dziewięć rodzajów serii próbowałam dwóch. Lipton Dynamic Gunpowder Green to niezwykle aromatyczna zielona herbata, która jest nieco mocniejsza od większości pitych do przeze mnie do tej pory. Ma lekko dymny aromat i czuję, że powoli się od niej uzależniam. Zwłaszcza, że w pracy odzwyczajam się od kawy właśnie na rzecz zielonych herbat, które budzą mnie dużo szybciej! Druga – Lipton Amazingly Grey – jest zupełnie inna. To prawdziwy i bardzo wyrazisty Earl Grey z lekką cytrusową nutą, która zawsze jest przeze mnie pożądana w herbatach!

Herbata to jednak oczywiście nie wszystko. To przede wszystkim bardzo miły dodatek do wszystkich innych rzeczy, które bardzo lubię robić.

Po pierwsze – książka

Jednym z najlepszych pomysłów na spędzenie wieczoru jest oczywiście dobra książka. Koty, kocyk, fotel, herbata i książka – znacie to prawda? U mnie ostatnio królują dwie – Dziewczyny na start Kasi Karpy i Osobisty Niepamiętnik Niekrytego Krytyka Maćka Frączyka. Pierwszą czytam, żeby w końcu zmotywować się do biegania i zrozumieć, dlaczego tak wiele osób to robi. Druga to po prostu genialny umilacz wieczorów. Staram się ją dawkować, żeby starczyła na jak najdłużej. Na pewno dam Wam znać po skończeniu obu!

Po drugie – gry planszowe

Jesteśmy starzy. Zrozumiałam to w momencie, kiedy zaczęłam wybierać wieczór z grami planszowymi zamiast imprezy w klubie. Cóż. Na szczęście nie jest mi z tym źle! W co gramy? W zasadzie na razie w dosyć proste gry, bo dopiero wciągami się w ten jakże bogaty świat, ale mamy już kilku ulubieńców. Zalicza do nich na przykład CV i Kolejka. A w czasie wyjazdu do Bułgarii zakochaliśmy się w Duszkach. Może chciałybyście post o moich ulubionych grach planszowych? Hm. Nawet jak nie chcecie, to będzie!

Po trzecie – gry komputerowe

A w zasadzie w naszym wypadku przede wszystkim gry na konsole. Chociaż. Odkąd mam The Sims 4 (i – jak na razie – wszystkie dodatki!), lubię pobawić się w Boga. Wracając. Jesienne wieczory w naszym wykonaniu są mocno przesiąknięte konsolami (jesteśmy fanboyami PS3 i PS4, żadne Xboxy nas nie przekonają!). Oboje uwielbiamy grać. W co? Co tylko wpadnie nam w ręce!

 

Po czwarte – dobry film lub serial

To taki standard. Ale. Mam dłuuugą listę filmów, które chciałabym obejrzeć. Zaczyna się na 2010 roku i ciągle ją uzupełniam. Powiem Wam, że to genialny sposób, który bardzo nam ułatwia spędzanie wieczorów. W momencie, kiedy chcemy coś obejrzeć, nie musimy zastanawiać się nad tym, co to będzie. Po prostu zaglądam na listę i wybieram po kolei kolejną pozycję. Gdybyście miały jakiś problem przygotowałam listę komedii romantycznych idealnych na jesienny wieczór, wcześniej pokazywałam Wam top 10 wyciskaczy łez, a dla fanów bania się – 50 najlepszych filmów na Halloween. Może coś Was zainspiruje.

Po piąte – wieczór z przyjaciółmi

Ostatnie, ale (chyba) najważniejsze! Dla wielbicieli życia stadnego to zapewne oczywistość. Ja często zapominam o tej opcji, a przecież wszystkie poprzednie można właśnie z tą idealnie połączyć :)
A jakie Wy macie pomysły na spędzanie długich jesiennych wieczorów? Mam nadzieję, że podrzucicie mi jakieś alternatywy, bo do wiosny jeszcze bardzo daleko!

9 komentarzy

  1. Książka, herbata lub kieliszek wina, ciepły koc, serial lub komedia romantyczna, gry planszowe – to moja recepta :)

  2. 5 x Tak! Zgadzam się z Tobą w 100% :) Herbata i książka oh tak, takie wieczory najlepsze! A gry planszowe, dlaczego w dzieciństwie za bardzo za nimi nie przepadałam? Nie rozumiem.. :)