Dzisiaj jest tak niesamowicie ciepło, że zaczynam myśleć, że to już środek lata, a nie wiosna! Fajnie byłoby móc skorzystać z tej pogody, a nie siedzieć całe popołudnie w pracy. Pozostaje jednak codziennik i ogromna nadzieja, że jutro nie będzie gorzej i wolny dzień uda się wykorzystać na przykład na leniuchowaniu nad jeziorkiem. Tydzień zaczął się niestety bardzo smutno, bo byliśmy z P. na pogrzebie naszego licealnego wychowawcy, który bardzo niespodziewanie zmarł. Powiem Wam, że to naprawdę wspaniałe, że po tylu latach tak wiele osób przyjechało go pożegnać.
Codziennik poleca serial
Kilka tygodni temu zaczęła się nasza wielka miłość do nowego serialu, który namiętnie oglądamy. Mowa o „Suits” – dosłownie przepadliśmy. Jesteśmy już na trzecim sezonie i mam wrażenie, że nie ma możliwości, żeby nam się znudził. Dodatkowym atutem jest oczywiście to, że możemy go oglądać na Netflixie! Nie ma chyba sensu opisywać Wam, o czym ten serial jest, bo nie znam osoby, która by o nim jeszcze nie słyszała. I tak na marginesie – podczas oglądania któregoś odcinka zauważyłam, że Spooky ma pięty! Czy to normalne?
Nowe miejsce w Wawrze
Udało mi się też odwiedzić nowe miejsce na kulinarnej mapie stolicy. Tym razem z K. i P. wybrałyśmy się do nowego miejsca w Wawrze – naszej Huśtawki. Miejsce jest całkiem przyjemne. Fajna atmosfera i ciekawe menu, ale niestety obsługa i ceny pozostawiają wiele do życzenia… Cena za piwo 12 zł (przypominam, że Huśtawka jest w Wawrze), za bezę z owocami – 20 zł. Lekka przesada. Byłyśmy tam w poniedziałek, a zamykali o 21. Nie mam oczywiście nic przeciwko, ale o 20:45 zaczęli odkurzać salę. Czekałyśmy tylko na moment, kiedy ktoś do nas podejdzie i powie: nóżki do góry. Na domiar złego od wtorkowego wieczoru do sobotniego poranka nie mieliśmy w domu ciepłej wody. Także cały tydzień upłynął nam na jeżdżeniu do rodziców, żeby się wykąpać. Wyobraźcie sobie moją wielką radość, kiedy w sobotę rano weszłam w domu od ciepły prysznic! Myślałam, że już spod niego nie wyjdę.
Koty – najważniejsze
Codziennik musi mieć przynajmniej jedno zdjęcie z kotami w roli głównej. Nie ma innej opcji. A udało mi się złapać Spookiego w dwóch ciekawych pozycjach. Ale widzicie przecież na zdjęciach. Trafiłam też na bardzo interesujący wpis na portalu https://www.homesquare.pl/. O czym? O domu z luster. P. uwielbia duże przestrzenie, a mieszkanie mamy niewielkie. Lustra są w takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem. Ale totalnie zakochałam się w wizji lustrzanej stodoły, której praktycznie w ogóle nie widać. Sen o niewidzialności staje się powoli jawą!
Wieczór panieński
Sobotni wieczór upłynął mi natomiast w iście imprezowym stylu! Nasza P. już w czerwcu bierze ślub, więc bawiłyśmy się na jej wieczorze panieńskim. Przy tej okazji pomyślałam, że to dobry pomysł, żeby przygotować kilka postów z poradami odnośnie organizacji wieczorów panieńskich. Mam w tym zakresie już spore doświadczenie. Przy okazji przypominam post idealny w okresie ślubnym – co świadkowa powinna mieć w swojej torbie?
Na koniec słów kilka o dzisiejszym jedzonku. Na szczęście obudziłam się bez kacyka, ale postanowiłam, że jednak warto mojemu organizmowi dostarczyć chociaż trochę witaminki C. Zrobiłam więc lemoniadę. Wyszła przepyszna! Przepis banalny – sok z dwóch cytryn i jednej pomarańczy, do tego kilka plasterków tych cytrusów, łyżka miodu i rozgnieciona mięta. Coś wspaniałego! O śniadanie zatroszczył się w tym czasie P. i zrobił moje najukochańszy poranny posiłek, czyli tościaki z serem i polędwicą. Tak rozpoczęta niedziela musiała być dobra.Pierwsza lemoniada
Comments are closed.