Śpię. Bardzo mocno. Nic nie jest w stanie mnie obudzić. Prawie. Gdzieś między jawą a snem do mojego mózgu docierają jakieś dziwne dźwięki. Coś między płaczem a krzykiem. Potem dochodzi do tego nagły ból przeszywający brzuch. Otwieram oczy. I nagle, z ciemności, przed moimi oczami wyłaniają się dwa świecące punkciki. Ślepia. Które bardzo intensywnie się we mnie wpatrują. Obok nich wyrastają kolejne dwa. Prawie dostaję zawału. I tak co noc. Jak mieszka się z dwoma kotami? Ciekawie.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Zacznę może jednak od samego początku. Cała nasza przygoda z kotami rozpoczęła się w dniu zakupu mieszkania. Wtedy byłam już pewna, że trzeba zacząć szukać małego, puchatego przyjaciela, który skutecznie umili nam wspólne życie. Od samego początku byłam tez pewna, że musi to być Brytyjczyk. Niebieski, krótkowłosy – żeby nie było. Przeszukałam więc internet w poszukiwaniu hodowli, które wzbudzą moje zaufanie, a przy okazji spodziewają się w najbliższym czasie małych, włochatych kuleczek. Po kilku tygodniach wertowania sieci, dzwonienia i pisania trafiłam na hodowlę we Wrocławiu, która okazała się właśnie ta jedyną.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Udało nam się przekonać właścicielkę do tego, że jesteśmy idealnymi rodzicami dla małego szkraba, który się urodził i musieliśmy już tylko poczekać na moment, kiedy będziemy mogli go odebrać. W tym czasie szukaliśmy też imienia idealnego. Był jeden warunek, musiała zaczynać się na literę „S”, ponieważ był to właśnie miot „S”. Kombinowaliśmy długo, ale jak tylko zobaczyłam zdjęcie naszego przyszłego skarba, wiedziałam już, że do tej szarej puchatej kuleczki idealnie pasuje imię Spooky. Tak też zostało.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Co było potrzebne

Powiem szczerze, że trochę bałam się tych pierwszych chwil w naszym domu. No bo koniec końców nie wyrobiliśmy się z niczym, a mieszkanie też jeszcze nie było w pełni urządzone. Na szczęście Spooky trafił do nas w listopadzie, więc nie było problemu z otwieraniem okna czy balkonu. Jednak jak tylko się dało, uzbroiliśmy się w moskitiery na oknach i drzwiach balkonowych, a na samym balkonie w wytrzymałą siatkę. Jakoś w wakacje P. udało się też zamontować na balkonie drewnianą półkę przy barierce, żeby kot(y) mogły sobie po niej dreptać i wygrzewać się na słoneczku.

Jak mieszka się z dwoma kotami

W salonie stanął też duży drapak, umożliwiający wejście na półki ścienne. Swoją drogą półki powstały właśnie z myślą o kotach. Są powieszone na ścianie na trzech poziomach, na dwóch dolnych stoją książki, a najwyższa jest całkowicie pusta właśnie dla kocura. Jak widzicie, wszystko zostało w pełni przemyślane i przygotowane z myślą o koteczkach.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Ano właśnie. Bo – jak wiecie – na jednym kocie się nie skończyło. Jakoś tak pół roku po tym jak trafił do nas Spooky zaczęłam mocno namawiać P. na drugiego sierściucha. Główny argument? Zwykle przez dużą część dnia nie ma nas w domu, a Spooky sam się nudził, więc powinien mieć towarzystwo. Tym sposobem nasza rodzinka powiększyła się o malutkiego (wtedy) kotka o imieniu Creepy. Kocury na szczęście od razu się pokochały i obyło się bez większych dramatów.

Jak z nimi żyć?

Życie z dwoma kotami jest naprawdę bardzo przyjemne. Sierściuchom się nigdy nie nudzi. Raz się ganiają, gryzą i biją, a czasami leżą razem wtuleni w siebie i liżą się po głowach. Za nimi nie trafisz.

Od początku trzeba jednak pamiętać o tym, że dwa koty to nie tylko dwa razy więcej puszku do przytulania, ale też dwa razy większy wydatek i dwa razy więcej obowiązków. U nas na szczęście koty się dogadały i radzą sobie z jedną kuwetą. Wiem jednak, że niektóre zwierzaki nie są w stanie korzystać z jednej i trzeba wtedy znaleźć miejsce na drugą.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Musimy także (zwłaszcza w lecie) zaopatrzyć kocury w większą ilość wody. Początkowo radziliśmy sobie po prostu dwoma miseczkami, ale przed latem kupiliśmy w końcu fontannę. Dzięki temu kocury zawsze mają dużo bieżącej wody, a do tego zaspokajamy ich potrzebę picia „w locie”.

No i drapaki! Był jeden duży, ale powoli przestawał wystarczać. Dokupiliśmy więc (i co jakiś czas zmieniamy) drapaki podłogowe, wolnostojące. Takie zrobione z tektury, które są bardzo tanie, ale jednocześnie dosyć szybko się niszczą.

Jak mieszka się z dwoma kotami

Najważniejsze dla kota? Jedzenie

Poza wodą, kuwetą, drapakami i miejscami do spania dla naszych kocurów ważne jest jedzenie. Śmiem podejrzewać, że wręcz najważniejsze. O ile Creepiemu niestety nie bardzo mogę zaproponować coś dobrego, bo ze względu na problemy z tworzącymi się kamieniami w układzie moczowym, musi jadać specjalistyczną karmą, o tyle Spooky jest przeze mnie bardzo rozpieszczany. Próbowaliśmy wielu różnych wariantów. Stanęło na tym, że obaj suche dostają specjalistyczne. A mokra karma dla kotów? Spooky ostatnio stawia na Petite Cuisine. Zwłaszcza na kurczaka z dodatkiem oleju sezamowego i marchewki i kurczaka z marchwią z dodatkiem batatów. Powiem Wam, że jak mu otwieram puszki, to sama czasem mam ochotę je zjeść ;) Czym się kieruję przy wyborze puszek? Oczywiście tym, żeby mu smakowało (na przykład nie przepada za sardynkami i tuńczykiem), ale też tym, żeby w karmie były składniki wysokiej jakości (a nie odpady).

Jak mieszka się z dwoma kotami

Czy warto mieć dwa koty?

Oczywiście! Dwa koty to zawsze lepiej niż jeden kot! Nie nudzą się, nie jest im smutno, a poza tym to dodatkowy słodziak do kochania. Gdybyście mieli jednak jeszcze jakieś wątpliwości związane z mieszkaniem z dwoma kotami, pytajcie. Postaram się odpowiedzieć. Macie koty? Jak się Wam z nimi mieszka? A może pokażecie mi ich zdjęcia?

 

5 komentarzy

  1. Sylwia Antkowicz

    My mamy jednego kota. Wzięliśmy ze schroniska. Okazał się miłośnikiem podwórka, wiec czesto wychodzi przez taras na zewnatrz i zawsze wraca, czasem po godzinie, czasem po kilku, czasem dopiero nad ranem

  2. U mnie też najwyższa półka jest pusta właśnie ze wzgledu na kota :)
    Jeny, też bym chciała mieć drugiego kota! Ale na razie mieszkamy w miejscu tak małym, że to byłaby męczarnia, więc musimy czekać, aż się przeprowadzimy :) Tym bardziej, że teraz mamy dachowca, ale marzy nam się żeby drugi kot to był norweski albo syberyjski :)