Połowa listopada za nami, przed nami już tylko sześć tygodni 2017 roku. To idealny czas na to, żeby zrealizować jakieś postawione przed samym sobą wyzwania. A może po prostu cele?
W ubiegłym roku czytałam o pomyśle, który nazywał się 17 przed 2017. Pochodził on z wyzwania Lisy Jacobs, a rozpropagowała go przede wszystkim Boho Berry. Wtedy nie miałam wystarczająco dużo samozaparcia, żeby wdrożyć go do swojego życia. Teraz pełna ochoty do działania postanowiłam spróbować. Dlatego też ten rok kończę akcją 18 przed 2018 i mam nadzieję, że uda mi się zrealizować jak najwięcej zadań, które prze sobą postawiłam. Was też do tego zachęcam! Bo pamiętajcie – to mogą być małe rzeczy, a nawet małe przyjemności, na które przez cały rok nie udało się znaleźć czasu.
Jak się do tego zabrać?
Wielu z Was zapyta, ale skąd wziąć pomysły na takie cele? Jak je dobrać? Odpowiedź jest prosta – to muszą być zadania, które wychodzą prosto z Was. Nie są spisane od innych (bo to przecież kompletnie nie ma sensu, prawda?), nie są „inspirowane”, nie powstają na podstawie „trendów”. Jedynie wtedy, gdy lista powstanie z „potrzeby serca”, będzie nadzieja na jej zrealizowanie.
Pomóc mogą odpowiedzi na między innymi takie pytania:
- Jakie element Twojego życia/pracy muszą zostać zrealizowane do końca, abyś z czystym sumieniem mógł zacząć wdrażać w życie swoje noworoczne postanowienia?
- Jakie niedokończone sprawy chcesz doprowadzić do końca, żeby wejść w Nowy Rok z czystą kartą (albo sumieniem)?
- Dlaczego niektóre wyzwania/cele/projekty/zadania odkładasz od bardzo dawna?
- Co musisz odpuścić, żeby nie popaść w przesadę?
- Jakie wydarzenia, jacy ludzie, jakie miejsca chcesz, żeby były częścią Twoich wspomnień z 2017 roku?
- Co musi się jeszcze wydarzyć, żebyś mógł określić 2017 rok jako pełen sukces?
Teraz możesz zabrać się za spisywanie listy. Możesz spróbować skategoryzować jej elementy na różne dziedziny swojego życia. Może to być na przykład: praca, dom, rodzina, zakupy, przyjemności, samorozwój czy cokolwiek innego, co wpadnie Ci do głowy. Potem trzeba już „tylko” ustalić plan działania na nadchodzące tygodnie. Pamiętać o tym, że w gorącym okresie przedświątecznym będzie mniej czasu na trudne zadania. I wziąć się do roboty! A później cieszyć się każdym wykreślonym z listy punktem!
Moje 18 przed 2018
- Zaplanować z wyprzedzeniem grudniowe tematy blogowo-youtubowe.
- Ostatecznie zakończyć etap koncepcyjny Wielkiego Tosiakowego Projektu.
- Rozpocząć wdrażanie go w życie.
- Wziąć udział w blogowym spotkaniu.
- Pojechać na wyciszającą samochodową wycieczkę. Wyrwać się z miasta.
- Do 10 grudnia mieć już wszystkie prezenty.
- Zrobić wielkie sprzątanie szafy.
- Co za tym idzie – uzupełnić ją o brakującą garderobę.
- Odwiedzić Królewski Ogród Światła.
- Wybrać się do teatru.
- Pójść na spacer rozświetlonym Traktem Królewskim.
- Napić się grzańca na świątecznym jarmarku.
- Przemeblować mieszkanie pod kątem biurka.
- Opracować blogowe cele na 2018 rok.
- Zaplanować nowy bullet journal (od stycznia!).
- Dokończyć książkę.
- Dokończyć „Kochane kłopoty”.
- Zacząć planować posiłki.
Jak widzicie lista nie jest skomplikowana. Zadania nie są niewykonalne. Wszystko jest stosunkowo proste, ale dzięki temu, że jest spisane, daje mi poczucie, że MUSZĘ w końcu się za to wszystk wziąć. A wiecie dlaczego? Bo bardzo nie lubię wchodzić w Nowy Rok z niedokończonymi sprawami! Dajcie koniecznie znać, czy rozpisujecie swoje zadania na koniec roku i w jakiej formie to oczywiście robicie. U mnie standardowo wszystko musiało trafić do bullet journala! A jak jest u Was?
2 komentarze
Świetny pomysł, kradnę :)
Podrzuć mi koniecznie link, jeżeli coś opublikujesz :)