Nowy rok to nowe postanowienia i wyzwania, które przed sobą stawiam. Dawno nie robiłam na blogu żadnego bardziej prywatnego projektu i średnio pozwalałam Wam zajrzeć za kulisy. Dlatego pomyślałam, że czas na wskrzeszenie tych pomysłów. Tym sposobem powstał Inspirownik, czyli moje podsumowanie tygodnia, które zgodnie z założeniem będę publikowała w niedzielę. Dlaczego wtedy? Ano dlatego, żebyście mogli dzięki niemu nastroić się pozytywnie na cały tydzień lub zacząć z przytupem poniedziałek. Cóż lepszego może być przecież do kawy?
Nowe zdrowe życie
Ostatni tydzień był dla mnie całkowicie przełomowy! W poprzedni weekend podjęłam ważną decyzję: to jest ten rok, w którym w końcu zrzucę nadbagaż kilogramów. No i żeby nie być gołosłowną, wzięłam się za siebie. Z jakim skutkiem? Od poniedziałku staram się ćwiczyć w wolnych chwilach. W poniedziałek byłam na siłowni, we wtorek zaczęłam ćwiczyć w domu yogę. Oczywiście nie na własną rękę. Znalazłam na YouTube świetną dziewczynę, która powoli małymi kroczkami będzie wprowadzać mnie w tajniki asan. Wam też ją polecam! ZOBACZ: 30 Days of yoga.
Żeby wszystko mogło pięknie zadziałać, do ćwiczeń dołączyłam także dietę, a w zasadzie zdrowe odżywianie. Przeczytałam praktycznie całego bloga Marty Henning (ZOBACZ: CodziennieFit.pl) i poczułam się maksymalnie zmotywowana! Znalazłam masę wspaniałych przepisów, które powolutku zaczynam wykorzystywać. No i są już pierwsze efekty mojej zmiany życia. W ciągu tygodnia zgubiłam 2,5 kg. Tak, wiem, że to stanowczo za dużo, ale przy mojej wadze na początku idzie szybko. Teraz już powoli zaczynam dogadywać się z moim organizmem.
Ach! W zdrowym odżywianiu pomaga mi aplikacja FITATU, dzięki której liczenie kalorii nie jest aż takie trudne. Jest w niej całkiem duża baza dań i produktów, więc nie trzeba wszystkiego uzupełniać od zera! No i przede przede wszystkim pozwala zauważyć, jak dużą kaloryczność mają niektóre produkty.
#Kreatywnebujo
Z końcem stycznia kończy się też pierwsza edycja instagramowego wyzwania, którego jestem jedną z organizatorek. Wraz z Angeliką, Asią i Agatą propagujemy kreatywne wyżycie się w swoich bullet journalach na codzienne tematy.
CZYTAJ: #KREATYWNEBUJO – o co chodzi
Odzew w trakcie pierwszej edycji wyzwania jest przeogromny! Na ten moment na Instagramie mamy już ponad 450 zdjęć opatrzonych hashtagiem #kreatywnebujo (zobaczcie sami!). Każda odpowiedź jest niepowtarzalna i utrzymana w estetyce twórcy. To jest naprawdę niesamowite doświadczenie. Z tego powodu postanowiłyśmy z dziewczynami, że nasze wyzwanie będzie się dalej rozwijać i już kończymy przygotowania do jego lutowej edycji! Jak łatwo się domyślić, będzie pełna miłości ♥
Już we wtorek na blogu spodziewajcie się wpisu z zasadami wyzwania i oczywiście z tematami na luty! Będzie się działo. Kilka dni później opublikuję też podsumowanie pierwszego miesiąca, będziecie mogli zobaczyć najciekawsze interpretacje zadań. Zajmie mi to trochę czasu, bo – jak już mówiłam – jest w czym wybierać.
Bullet Journal
Pozostając w temacie mojego kreatywnego planowania, bullet journal towarzyszy mi cały czas. Wszystkich zainteresowanych odsyłam zawsze na mój Instagram, bo tam praktycznie codziennie publikuję zdjęcie z wnętrza mojego notesu! A sporo się w nim zmienia w ostatnim czasie. Po niedzieli (zapewne we wtorek) pojawi się też na moim kanale na YouTube (subskrybujcie, blisko tysiąc osób nie może się mylić!) film o moim planowaniu lutego, mam nadzieję, że przyniesie Wam mnóstwo inspiracji.
Kontynuując ten temat – odkryłam, że na Instagramie mam już możliwość prowadzenia transmisji na żywo. W poniedziałek spróbowałam tego po raz pierwszy i powiem Wam, że BARDZO mi się spodobało! Mam nadzieję, że uda mi się powtarzać je co jakiś czas. Jestem też dosyć aktywna na InstaStories, gdzie znajdziecie więcej prywaty i przeróżne rzeczy dotyczące właśnie bullet journalingu. Ach! Jeżeli jesteś tak jak ja papieroholikiem, koniecznie zajrzyj do mojego ostatniego posta o AliExpress!
ZOBACZ WSZYSTKIE MOJE WPISY O BUJO
KONIECZNIE ZAJRZYJ DO NAJLEPSZEJ POLSKIEJ GRUPY O BULLET JOURNAL
Trochę zakupów
Ten tydzień obrodził też w zakupy. Pozwoliłam sobie na sporo (nie wiem, czy nie za dużo). Tym sposobem stałam się posiadaczką kilku kosmetyków: paletki cieni z Too Faced Sweet Peach (w której się dosłownie zakochałam!), perfum Bonbon Victor&Ralf (przepiękny słodki zapach), mega pogrubiającego tuszu z YSL i jajeczkowego EOSa, o którym od dawna myślałam.
Jednak nie tylko kolekcja kosmetyczna się powiększyła. W moje ręce wpadły też moje pierwsze w życiu brush peny, które – mam nadzieję – zmotywują mnie do nauki pięknego pisania. Wybór padł na Ecoline i przyznam szczerze, że po pierwszym użyciu jestem naprawdę dobrej myśli.
CZYTAJ: Podstawy brush pen letteringu u Agaty (inne posty to kopalnia wiedzy!)
Zaczęłam też szukać większej porcji wiedzy i tym sposobem trafiłam na Skillshare, gdzie biorę udział w kilku naprawdę niezwykle pouczających kursach kreatywnych. Zapewne w przyszłotygodniowym Inspirowniku znajdziecie więcej na ich temat!
Garść kultury
Jak już wiecie od roku jestem posiadaczką karty Cinema City Unlimited (CZYTAJ: podsumowanie roku w kinie). Dlatego mam silne postanowienie, żeby korzystać z niej jak najczęściej. W tym tygodniu udało mi się niestety pójść tylko raz do tego przybytku radości. Raz, ale za to porządnie.
Jaki film mogę Wam więc polecić z czystym sumieniem? Oczywiście La la land. Poszłam, obejrzałam i do tej pory jestem pod wrażeniem. Zwłaszcza muzyki. Jest naprawdę niezwykła. Soundtrack chodzi mi po głowie 24h/dobę. Słucham go na okrągło i strasznie żałuję, że trwa jakoś około godziny. Niemniej film polecam serdecznie, nie tylko fanom musicali. Myślę, że każdy znajdzie w nim coś dla siebie.
Na co czekam?
A w zasadzie to już się doczekałam. Do kina zamierzam w tym tygodniu wybrać się na dwa filmy: Sztukę kochania i Amerykańską sielankę. Oba zapowiadają się świetnie i już zbierają bardzo dobre recenzje.
ZOBACZ WSZYSTKIE MOJE FILMOWE WPISY
Nie byłabym też sobą, gdybym nie wspomniała o serialach. Jestem totalnie uzależniona od Netflixa (ZOBACZ: co obejrzeć po polsku na Netflixie) i oglądam aktualnie House of Cards (jestem chyba ostatnią osobą na świecie, która jeszcze tego nie widziała…) oraz Kochane kłopoty (które pokochałam nad życie!). Mam też w planach dokończenie w tym miesiącu Sherlocka.
Co do polecenia – ostatnio swoją premierę na Netflixie miał serial Seria niefortunnych zdarzeń. Obejrzeliśmy ją z P. w ciągu kilku dni i bawiliśmy się przednio! To nie jest prosty i miałki humor, ale raczej czarna komedia połączona z lekką burtonowską psychodelą. Krótko mówiąc – to, co Tosiaki lubią najbardziej!
Jeżeli chodzi o oczekiwania, to nie mogę się doczekać dwóch seriali:
- Santa Clarita Diet – Netflix, 03.02 [zombie w komediowej odsłonie]
- Powerless – NBC, 04.02 [superbohaterowie w kontekście ubezpieczeń, komedia znaczy się].
Gdzie warto zajrzeć?
Na koniec jeszcze kilka miejsc, które powinniście odwiedzić, bo są naprawdę wartościowe! Kilka wymieniłam już wcześniej i do nich po prostu musicie wpaść, ale te są po prostu wisienkami na torcie.
Ania z bloga Primo Cappuccino podzieliła się z nami toskańskim przepisem na zupę cebulową. Wiem, że to kompletnie nie dietetyczne danie, ale odkąd byłam w Paryżu szukam cebulowej idealnej. Może to właśnie będzie złoty strzał?
Agnieszka, czyli LifeManagerka, podeszła kompleksowo do tematu smogu i podzieliła się radami: jak sobie radzić ze smogiem.
Ula z Urszula marketing radzi natomiast, dlaczego nasz biznes powinien korzystać ze Snapchata. Ja mimo wszystko zostanę przy InstaStories, ale jest to niemal identyczne narzędzie, jednak skierowane do innej grupy docelowej.
I to by było na tyle. Widzę, że wyszła mi z tego cała epopeja. Ale mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie i umiliłam Wam czas. Na zachętę dodam, że już jutro na blogu pojawi się gorący wpis podróżniczy, a w środę możecie spodziewać się konkursu i ładnych rzeczy do wydrukowania ♥ Dajcie znać, co sądzicie o tej nowej serii!
3 komentarze
Anitko, dziękuję serdecznie za polecnie mojego bloga :* Świetny pomysł z tym Inspirownikiem, zaraz przeczytałam tekst o smogu (ściągnęłam polecaną w nim apkę i po kwadransie usunęłam, bo się przestraszyłam poziomu zanieczyszczeń w Warszawie – tragedia!). U mnie z dietą i ruchem małą obsuwa, ale od lutego to już na pewno ;)
Nie ma co usuwać, dobrze jest wiedzieć :)
To taka strusia polityka, wiem ;)