Na samym początku chciałabym podziękować za miłe przyjęcie pierwszego inspirownika. Nie przełożyło się to na komentarze, ale widziałam po odsłonach i klikach, że sporo rzeczy Wam się przydało i chętnie czytaliście to podsumowanie. Z tego też powodu zamierzam tą nową tradycję kontynuować i zobaczymy, jak się będzie zmieniała wraz z upływem czasu. Inspirownik jest dla mnie bardzo przyjemnym doświadczeniem i pomaga w zebraniu do kupy całego tygodnia.

Inspirownik #02

Pisałam Wam w zeszłym tygodniu, że zaczęłam zmieniać swoje życie i te zmiany nadal postępują. Staram się w miarę pilnować w kwestii jedzeniowej i widać już pierwsze efekty. Po pierwszotygodniowym uderzeniu ze spadkiem wagi, drugi tydzień był słabszy (bo tylko 0,5 kg), ale jednak był. Nie da się też ukryć, ze niestety pofolgowałam sobie z większą liczbą dni. Ale do tego zaraz przejdziemy.

ZOBACZ: INSPIROWNIK #01

Zdrowe gotowanie zaczęło sprawiać mi sporo frajdy. Zwłaszcza, że nie trzymam się żadnych sztywnych wytycznych ani gramatur, tylko polegam na zdrowym rozsądku i jako takich zasad zdrowego odżywiania. Najbardziej spodobało mi się chyba wymyślanie czegoś z niczego i kombinowanie ciekawych potraw z tych zdrowych składników, które aktualnie mam w lodówce. Inna sprawa, że wizyty w Biedronce nabrały nowego charakteru i teraz przede wszystkim patrzę na produkty, z których da się zrobić coś fit.

PLAKATY ZA DARMO Z KONKURSEM W TLE

Nie zapominam o Was i w tym tygodniu przygotowałam dwa przepiękne, motywujące plakaty, które idealnie nadadzą się do powieszenia w kuchni, a dodatkowo wspomogą Waszą odporność. Koniecznie tam zajrzyjcie i dajcie znać, czy się Wam podobają! Klik klik w obrazek ⇓

Plakaty do kuchni

Poszukałam także nowych miejsc w sieci, które pomogą mi utrzymać poziom motywacji na odpowiednio wysokim poziomie. Tym sposobem trafiłam na kilka blogów, które mogę Wam z czystym sumieniem polecić: Fit jest Git, Agata Berry, Aga Ma Smaka, Pipilotka oraz Tips for wamen.

Tu pojawia się oczywiście prośba do Was – jeżeli znacie jakiekolwiek miejsca w sieci, które właśnie mówią o zdrowym żywieniu, przepisach, ćwiczeniach, motywacji – dajcie koniecznie znać w komentarzach!

Inspirownik #02

Inspirownik #02

#kreatywnebujo

Zgodnie z zapowiedziami ruszyła druga edycja instagramowego wyzwania #kreatywnebujo. W ciągu minionego tygodnia doszło blisko 100 nowych zdjęć, co pokazuje bardzo wyraźnie, że wyzwanie przypadło do gustu uczestnikom, a cały czas przybywa nowych! Super! Za kilka dni opublikuję na blogu podsumowanie pierwszego miesiąca wyzwania, żeby przekonać tych, którzy nadal nie mogą się zdecydować na uczestnictwo.

CZYTAJ: #KREATYWNEBUJO – o co chodzi

No i oczywiście nie mogę się nie pochwalić, że wróciłam na YouTube z nowym bullet journalowym filmem. Tym razem pokazałam Wam mój sierpień, a film został przyjęty niesamowicie ciepło. Jeżeli jeszcze mnie nie subskrybujecie, koniecznie nadróbcie straty, bo – powiem nieskromnie – warto!

ZOBACZ WSZYSTKIE MOJE WPISY O BUJO

KONIECZNIE ZAJRZYJ DO NAJLEPSZEJ POLSKIEJ GRUPY O BULLET JOURNAL

Ach! Oczywiście w kwestii bujo nie mogłam sobie odpuścić zakupu naklejek w Biedronce. No i przepadłam, jak zawsze… Ale one były takie piękne i jednocześnie takie tanie :(

Inspirownik #02

Coś dla ciała

Żeby jednak nie było, że jestem tak totalnie ascetyczna w kwestii żywieniowych, powiem Wam szczerze, że w poniedziałek poszliśmy z szanownym małżem do Pizzy Hut, gdzie daliśmy upust swojemu głodowi na festiwalu pizzy. Oczywiście zauważyłam, że w porównaniu do poprzednich lat moje możliwości stanowczo podupadły. Byłam w stanie zjeść jedynie 7,5 kawałka pizzy. Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo było mi smutno z tego powodu, bo tak strasznie lubię ich pizze… No ale cóż. Z drugiej strony pozostaje jedynie cieszyć się małymi sukcesami.

Wczoraj natomiast byli u nas moi rodzice na ciastku i herbacie. I niestety nie skończyło się w moim przypadku tylko na herbacie (swoją drogą, najlepsze herbaty liściaste, jakie piliśmy, kupuję w sklepie Czas na Herbatę i polecam go szczerze!). Skusiłam się na pączusia i dwa kawałki ciasta. Ale czasem trzeba sobie poluzować, żeby mieć siłę do działania!

Inspirownik #02

I coś dla ducha

Byłam w tym tygodniu niestety tylko na jednym filmie w kinie. Do tego na żadnym z tych, które planowałam obejrzeć. W piątek poszłam jedynie na Jackie i niestety się zawiodłam. Po zwiastunie spodziewałam się czegoś mocnego, co wywoła we mnie jakąkolwiek reakcję. A okazało się, że na filmie się wynudziłam i kompletnie mnie nie porwał. Nie uratowała go nawet piękna Natalie Portman…

Przygotowałam jednak zestawienie lutowych premier, które wejdą do kin. I mam już kilka tytułów, które dodałam do listy „do zobaczenia”. Plan na przyszły tydzień? Ponownie Sztuka kochania i Amerykańska sielanka. Może tym razem się uda.

Pompeje zwiedzanie

Jeżeli tak jak ja ubolewacie nad powrotem zimy i padającym znowu śniegiem, zajrzyjcie do mojego wpisu o Pompejach i przenieście się ze mną do słonecznej Italii! Jest naprawdę gorąco, a dodatkową zachętą niech będzie dla Was rozwikłana tajemnica pompejskim fallusów.

W kwestii ducha wydarzyła się w tym tygodniu rzecz niesłychana. Otóż – wykreśliłam jedną z pozycji, która znajduje się na mojej liście do zrobienia przed śmiercią! Mój cudowny małż zabrał mnie do automatycznej myjni samochodowej i mogłam być w samochodzie w czasie mycia! WOW! Na marginesie – uważam, że taka lista marzeń to genialny sposób na samodoskonalenie! Nawet sobie nie zdajecie sprawy, ile radości daje wykreślanie różnych spraw z listy! Zobaczcie sami:

Dzisiaj inspirownik trafia do Was bardzo późno, bo dopiero wyszła od nas nasza cudowna rodzinka. Jednak mam nadzieję, że komuś umili niedzielny wieczór lub poniedziałkowy poranek przy kawie! Dajcie znać, czy też macie listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Może znajdę dla siebie jakąś inspirację?

2 komentarze

  1. Jak tutaj inspirująco u Ciebie Tosiu :) Chętnie będę tu zaglądać częściej! Co do słodyczy. Ja ze słodkiego zrezygnować kompletnie nie mogę, no nie mogę i już. Dlatego postanowiłam wyznaczyć jeden dzień w tygodniu, żeby móc zgrzeszyć najczęściej jest to weekend :) inaczej po takim miesięcznym poście, gdy łapała mnie chwila zrezygnowania i słabości rzucałam się na wszystko co było czekoladowe i jadłam hurtem. I cały wysiłek szedł na marne. Teraz taki jednodniowy wybryk raz w tygodniu w zupełności zaspokaja mój słodyczowy głód :) Trzymam za Ciebie kciuki